czwartek, 15 września 2011

Grecja pod dyktaturą KE, EBC i MFW



Przemówienie Nigela Farage w Parlamencie Europejskim. Strasburg - 14 września 2011.

free counters




Rosnące prawdopodobieństwo ataku terrorystycznego na dużą skalę w obliczu paniki wokół banków w Europie

  

Przedstawiciele administracji Obamy oświadczyli nieoficjalnie dziennikarzom, że mają "wiarygodne, choć niepotwierdzone" ostrzeżenia o zagrożeniu atakiem terrorystycznym w związku z rocznicą ataków z 11 września.

Oświadczenie to wieńczy tydzień, podczas którego liczni weterani ataku terrorystycznego pod fałszywą flagą z 11 września oraz tuszowania faktów z nim związanych, szeroko ostrzegało w mediach, że powtórka krwawej tragedii sprzed 10 lat jest jedynie kwestią czasu. Takie informacje zostały przekazane m.in. przez byłego burmistrza Nowego Jorku - Giulianiego, członka komisji badającej 9/11- Hamiltona i Keana oraz wielu innych.

Na podstawie obecnego układu sytuacji rośnie prawdopodobieństwo przeprowadzenia w ciągu najbliższych tygodni i miesięcy dużego ataku terrorystycznego pod fałszywą flagą . Jest tak ponieważ taki atak terrorystyczny oraz wojny, które może on wywołać i stan wojenny, który w jego wyniku może zostać wprowadzony w Europie i Ameryce Północnej, ułatwi działania oligarchii finansowej, które postrzegają oni jako niezbędne dla swego przetrwania w najbliższej perspektywie. Odpowidzialność za ów fałszywy atak może zostać zrzucona na Syrię, Iran, Hezbollah, Palestyńczyków lub szereg innych.

Po raz kolejny inicjatywa może przejść w ręce aroganckiej sieci niewidzialnego rządu (tajnego rządu, równoległego rządu), podziemnych sił specjalnych, które istnieją w miejscu, gdzie Wall Street i londyńskie City łączy się z dominującymi osobowościami - działającymi aktywnie lub będącymi na emeryturze - wywodzącymi się z anglo-amerykańskiego tajnego establishmentu wywiadowczego.

Nieunikniona panika wokół banków oznacza nowe znacznie większe programy ratowania banków narzucone przez stan wojenny

Głównym czynnikiem pchającym anglo-amerykańskie elity władzy do wywołania nowej terrorystycznej awantury pod fałszywą flagą jest bardzo szybko pogarszający się kryzys europejskich i amerykańskich systemów bankowych. Trwająca prawie 2 lata anglo-amerykańska wojna finansowa przeciwko euro, realizująca się głównie w formie ataków przez swapy ryzyka kredytowego (CDS) na europejskie obligacje rządowe, stworzyła wyjątkowo poważny kryzys. Obecnie na liście bankrutów widnieje co najmniej kilkanaście dużych europejskich banków, z których każdy jest kandydatem do roli banku Lehman Brothers i eksplozji, której należy się spodziewać w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Lista zbankrutowanych banków obejmuje także największe brytyjskie banki. Kryzys ten jest prawie w całości dziełem londyńskiego City i Wall Street, którzy stworzyli go w celu złagodzenia presji na dolara i zneutralizowania zagrożenia dla przyszłej roli dolara jako waluty rezerwowej świata. W ciągu ostatnich kilku dni Anglo-Amerykańscy komentatorzy ekscytowali się faktem, że dolar zyskał parę groszy na wartości w stosunku do euro.

Problemem dla Anglo-Amerykanów jest to, że paniczny run na banki europejskie szybko przełoży się na paniczny run na banki amerykańskie oraz dolara. Instytucje takie jak Bank of America, Citibank, Morgan Stanley, a nawet osławiony Goldman Sachs, które istnieją od września 2008 roku jako zombie banki dzięki hojności rządu, obecnie wykazują objawy podobne do spirali śmierci Lehman Brotchers. W skrócie, jeśli europejskie banki upadną to banki w Londynie i Nowym Jorku upadną również. Może geniusze Wall Street prowadzący międzynarodową wojnę finansową powinni o tym pomyśleć zanim rozpoczęli swoje obłąkańcze kampanie przeciwko partnerom w Europie kontynentalnej.

Doświadczenie uczy, że jeśli największe banki Nowego Jorku staną w obliczu nieuchronnego bankructwa, ich pierwszym odruchem będzie ponowne żądanie dofinansowania przez rząd kwotami bilionów dolarów na koszt amerykańskich podatników. Problemem dla nich jest jednak to, że pierwsze dofinansowanie zostawiło tak wielki niesmak, że próba przegłosowania w Kongresie drugiego stanęłaby pod dużym znakiem zapytania. To sprawia, że z punktu widzenia Wall Street, stan wojenny jest o wiele bardziej atrakcyjną alternatywą teraz niż w niedawnej przeszłości. W wyniku potężnego ataku terrorystycznego pod fałszywą flagą nowe plany ratunkowe mogły by być przepchnięte przez Kongres albo nawet wprowadzone w życie przez rozkazy wykonawcze marionetkowego prezydenta Wall Street – Obamę i zatwierdzone przez Kongres dopiero później. Dofinansowanie mogłoby nawet być zatwierdzone jako środek niezbędny dla obrony narodowej w krytycznej sytuacji. Wpływ ataku terrorystycznego na Europę byłby podobny.

Stan wojenny ogłoszony w odpowiedzi na atak terrorystyczny byłby automatycznie wykorzystany do tłumienia protestów społecznych przeciwko planom ratunkowym i cięciom oszczędnościowym ogłoszonym przez zombie banki i hieny z funduszy hedgingowych. Bez względu na szczegóły nowy terrorystyczny kryzys pomógłby Wall Street dostać pieniądze. A nie ma to jak nieunikniona panika finansowa, aby anglo-amerykańskie elity rządzące straciły panowanie nad sobą.

Dwunastu tyranów cięć zagraża budżetowi Pentagonu

Drugi powiązany problem reprezentowany jest przez pierwsze spotkanie pozaprawnego pseudo-sądowego ciała, które Amerykanie coraz częściej nazywają “Dwunastoma tyranami”. Jest to słynny Super Komitet lub Super Kongres, podmiot, który istnieje z wyraźnym naruszeniem Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Jeżeli, zgodnie z prawdopodobnym scenariuszem, Dwunastu Tyranów, Kongres i Obama nie dojdą do porozumienia w sprawie wspólnego programu ludobójczych cięć w stosunku do Amerykanów, to automatycznie gilotyna budżetowa spadnie w okolicach Bożego Narodzenia tego roku, obcinając jednocześnie 60 mld dolarów z rocznego budżetu Pentagonu.
Zdaniem wielu obserwatorów, perspektywa takich cięć sama w sobie jest wystarczająca, aby chłopcy z aroganckiej, nielegalnej sieci wywiadu uruchomili scenariusz istotnego nowego ataku terrorystycznego w celu ochrony ich obecnego poziom finansowania. Jeśli nowe ataki terrorystyczne będą miały miejsce to będzie o wiele trudniej ciąć budżet Pentagonu. Będąc pozbawionym 20 lat temu zimnej wojny, te organizacje militarystów nie pozwolą na utracenie swojej globalnej wojny z terroryzmem, i są gotowi pójść bardzo daleko dla utrzymania obecnego stanu rzeczy.

Niepokój w tych kręgach zwiększa się przez doniesienia takie jak te, że obecność Stanów Zjednoczonych w Iraku ma być zmniejszona do około 3000 żołnierzy. W tym samym czasie presja opinii publicznej na wyjście z Afganistanu rośnie, podczas gdy inni domagają się strategii opartej na ograniczonym udziale sił specjalnych i wykorzystania samolotów bezzałogowych Predator, ale bez dużej ilości piechoty.

Republikańscy podżegacze wojenni pozują na izolacjonistów

W ostatnim dziesięcioleciu zniesmaczenie opinii publicznej niekończącymi się wojnami stopniowo przekształciło Partię Republikańską z grupy samoistnych podżegaczy wojennych w rzekome stado izolacjonistów, jak to widać w ostatnich debatach. Oczywiście, dla większości z tych postaci pokojowa transformacja jest czystą demagogią. Solidny przypadek ataku terrorystycznego pod fałszywą flaga pozwoli Republikanom na powrót na stanowisko podżegaczy wojennych.

Londyn i Waszyngton nadal chcą zaatakować Pakistan

Innym czynnikiem, który frasuje anglo-amerykańskich imperialistycznych planistów jest ich niezdolność do rozpoczęcia inwazji wojskowej na Pakistan. Inwazja ta była planowana jako bezpośrednie następstwo propagandowej hucpy z rzekomym zabójstwem "Bin Ladena" 1 maja i obejmowała próbę przejęcia lub zniszczenia przez Siły Specjalne USA strategicznych obiektów odstraszania jądrowego Pakistanu, pozostawiając ten kraj bezbronnym. Anglo-Amerykanie zostali w tej sprawie powstrzymani przez wystosowane w porę ultimatum Chin, wskazujące, że Pekin będzie traktować atak na Pakistan tak samo jak atak na chińskie terytorium. To w dużej mierze zaszachowało Chiny i Waszyngton aż do dziś. Jednak w następstwie nowego zainscenizowanego ataku pod fałszywą flagą, za który obwinionoby Pakistan, byłoby możliwe powrócenie do tej sprawy przez Anglo-Amerykanów ze zwiększonym potencjałem szantażu wobec Chińczyków.

Amerykańsko-brytyjski atak na Syrię w rozsypce

Na Bliskim Wschodzie anglo-amerykańskie elity władzy postawiły wszystko na udany pochód kolorowych rewolucji poparty przez agresję militarną NATO, prowadzących do obalenia większości istniejących w świecie arabskim reżimów. Syria stanowi jak dotąd najpoważniejszy test dla tej nowej anglo-amerykańskiej doktryny strategicznej. Stosunkowo proste było dla Anglo Amerykanów zdestabilizowanie i obalenie rządów Tunezji i Egiptu, zważywszy, że państwa te znajdowały się już w Anglo Amerykańskiej sferze wpływów.

Pilna potrzeba NATO zaatakowania Syrii

Libia okazała się znacznie trudniejszym orzechem do zgryzienia, i NATO, mimo brutalnego zastosowania ludobójczej siły militarnej, jeszcze go nie rozłupała. Ze względu na wyjątkowe zdolności Kadafiego do walki, długa wojna w Libii stała się ochroną dla Syrii przed drugą fazą planowanego ataku NATO. W międzyczasie wojska syryjskie poczyniły znaczne postępy w tłumieniu zbrojnej rebelii przeprowadzanej przez szwadrony śmierci i zbrojne gangi lojalne wobec Bractwa Muzułmańskiego, stworzonego przez brytyjski wywiad. Optymalny czas dla NATO do inwazji na Syrię miał miejsce dwa miesiące temu, ale okazało się to niemożliwe, ponieważ zbyt wiele ściśle ograniczonych zasobów wojskowych NATO związanych zostało na froncie libijskim. Wkrótce w Syrii pozostanie niewiele soldateski Bractwa Muzułmańskiego , którą NATO mogłoby przyjść i ratować.
Atak terrorystyczny pod fałszywą flagą mógłby jednak natychmiast zmienić to równanie przez stworzenie politycznych warunków, w których Obama mógłby skutecznie wymusić na Kongresie i Europie zwiększone zasoby wojskowe do przeprowadzenia bezpośredniego ataku na Syrię. To z kolei może uwikłać NATO w otwartą wojnę nie tylko z Syrią, ale również z Hezbollahem i Iranem. Jeżeli ktoś myśli o wojnie światowej, rozwijającej się w sposób zbliżony do wojny trzydziestoletniej w Europie (1618-1648), to może zacząć to wyglądać bardzo podobnie do takiej właśnie wojny.

Odizolowany Izrael staje w obliczu wrogości Turcji i żądań państwowości przez Palestynę

Kolejnym czynnikiem zaostrzającym sytuację jest trwający wewnętrzny kryzys polityczny w Izraelu i zwiększenie jego międzynarodowej izolacji. Zaraz po rocznicy 11 września Zgromadzenie Ogólne ONZ zbierze się w Nowym Jorku. Przeprowadzona zostanie na nim zdecydowana próba Autonomii Palestyńskiej do określenia swego istnienia jako suwerennego i niepodległego państwa członkowskiego ONZ. Próba ta będzie cieszyć się przytłaczającym poparciem na całym świecie. Jest całkiem możliwe, że Zgromadzenie Ogólne zatwierdzi palestyńskie żądanie. Stany Zjednoczone staną w obliczu upokarzającej izolacji przy próbie zablokowania państwowości palestyńskiej odosobnionym wetem w Radzie Bezpieczeństwa. Arabia Saudyjska oświadczyła, że taki wynik doprowadzi do katastrofy w stosunkach amerykańsko-saudyjskich.

Czy Turcja odmówi odegrania roli amerykańsko-brytyjskiej marionetki-kamikaze w Syrii?

Dalsze komplikacje wiążą się z Turcją. Zgodnie z wymarzonym anglo-amerykańskim scenariuszem Turcja powinna już dawno zaatakować Syrię pod pretekstem chęci powstrzymania napływu uchodźców przez wspólną granicę z Syrią. Przez pewien czas wyglądało na to, że Turcy rzeczywiście przyjmą rolę marionetki-kamikaze przeciwko Syrii w służbie Londynu i Nowego Jorku. Ale na razie wygląda na to, że Turcja się wstrzymała. Zamiast inwazji na Syrię Turcja jest obecnie zaangażowana w starcie dyplomatyczne na wysokim szczeblu z Izraelem, co jest o wiele bardziej sensowne z punktu widzenia jej interesów i polityki wewnętrznej - zwiększanie presji na desperatów reżimu Netanjahu. Wszystko to dzieje się w momencie, kiedy pół miliona Izraelczyków demonstruje na ulicach, aby pokazać swoje odrzucenie dla militaryzmu i ekonomicznych oszczędności Netanjahu.

Sojusz turecko-egipski?

Istnieją doniesienia o możliwym sojuszu Egiptu i Turcji, który byłby najbardziej niepożądany dla USA, Wielkiej Brytanii i Izraela. Egipcjanie, ze swej strony, stali się nieco mniej podporządkowanymi sąsiadam Izraelczyków na półwyspie Synaj, zwłaszcza po tym jak kilku żołnierzy egipskich zostało zabitych przez izraelskie bombardowania Strefy Gazy.

Iran: Ruszyła elektrownia atomowa w Bushehr

W tle tego wszystkiego irański program nuklearny robi ciche postępy. Elektrownia atomowa Bushehr została uruchomiona, produkując energię elektryczną dla krajowej sieci energetycznej Iranu. The Washington Post, powołując się na wrześniowy raport Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w Wiedniu, twierdzi, że irański program nuklearny stanowi "przyćmione niebezpieczeństwo." W wydaniu z 6 września, dokument stwierdza, że Iran zaczął korzystać z nowych i bardziej zaawansowanych wirówek do wzbogacania uranu i że dokonywany jest szybki postęp w przenoszeniu istniejących wirówek do dużego podziemnego ośrodka znajdującego się pod górą w pobliżu Qom, co czyni je wszystkie odpornymi na atak militarny z zewnątrz. Przedłużająca się kampania zamachów na irańskich naukowców nuklearnych, jak się wydaje, nie jest skuteczna w hamowaniu postępów programu. Gorączkowe wyobrażenia imperialistycznych planistów wojskowych mogą zatem zbliżać się do punktu bez odwrotu w kwestii ataku na Iran.

Neokonserwatywny bonapartysta Petraeus kieruje teraz CIA

W miniony wtorek generał David Petraeus przejął kontrolę nad Centralną Agencją Wywiadowczą Stanów Zjednoczonych. Petraeus od dawna uważany był za ulubionego bonapartystę neokonserwatywnej frakcji i wybranym przez nich sposobem na powrót do władzy.Petraeus realizuje unię personalną Pentagonu z CIA, dwóch filarów jego przewidywanej przyszłej autorytarnej prezydentury. Jeśli elita rządząca USA zdecyduje się pozbyć Obamy, zobaczymy rozjaśnienie gwiazdy Petraeusa kosztem "bandy oszołomów" wypełniających obecnie obóz Republikański, który jest "najsłabszy od 1940 r.," według słów Johna Weavera.

Dr Webster G. Tarpley

Tłumaczenie: davidoski i prisonplanet.pl

free counters





poniedziałek, 5 września 2011

Finansowy terror: Jak międzynarodowi bankierzy łupią narody – część 12 (ostatnia)



 


 Podsumowanie

W obliczu ogromnego społecznego, politycznego i gospodarczego kryzysu, reakcją oligarchii światowej jest dalsza centralizacja struktur władzy w skali globalnej, w celu dalszego pozbawienia reszty ludzkości władzy i przekazania jej wąskiej elicie. To nie tylko stwarza ogromne różnice i nierówności, ale ustanawia warunki dla niezwykle zradykalizowanej, niespokojnej i wściekłej ludności świata. Jako taka, scentralizowana globalna struktura władzy, którą oligarchowie starają się wzmacniać i budować, stanie się ostatecznie autorytarna, opresyjna i nieludzka. Dzieje się tak dlatego, że niepokoje społeczne wynikające z ogromnego globalnego zubożenia spowodują, że aparat ucisku stanie się konieczny dla zabezpieczenia i zachowania struktur władzy oligarchii. Mówiąc krótko, jeśli elity nie staną się opresyjne i totalitarne, stracą władzę w obliczu ogromnych globalnych niepokojów społecznych. Wymagać to będzie brutalnych wojen o dominację za granicą i bezwzględnych techno-społecznych systemów ucisku wewnątrz.

Ludzkość na całym świecie stoi przed wielkim wyzwaniem, jakiego nie było jeszcze w całej historii. Jedynym wyjściem jest uświadomienie sobie, że walka za jednego jest walką za wszystkich: wolność dla wszystkich, albo wolność dla nikogo. Oczywiście prawdziwy globalny opór jest jeszcze daleko przed nami. Występują nadal spory i różnice ideologiczne, które podtrzymują brak jedności. Wyzwaniem jest więc, aby znaleźć wspólny grunt dla wszystkich ludzi i iść naprzód pomimo różnic ideologicznych czy innych i współpracować w celu znalezienia rozwiązania. Nie jest to małe wyzwanie.

Będziemy prawdopodobnie obserwowali rozprzestrzenienie wielu nowych ideologii, a nawet swego rodzaju "globalną rewolucję filozoficzną", która może dążyć do zjednoczenia ludzkości pod sztandarem nowego ludzkiego zrozumienia. Taka filozofia będzie sprzeczna z propagowaną przez oligarchów filozofią opartą na centralizacji władzy i globalnej dominacji, i może - aby być uzasadnioną - czerpać z bardzo wielu dyscyplin filozoficznych, teoretycznych, a nawet dyscyplin duchowych i religijnych. Jest ważne, aby nie wracać do starych i próbowanych już wcześniej ideologicznych doktryn traktowanych jako jedyne "rozwiązanie". Na przykład pojawia się coraz więcej ruchów nacjonalistycznych w reakcji na propagowaną przez oligarchów doktrynę "globalizmu", zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Dla uczynienia prawdziwego kroku naprzód musimy pozostać otwarci na - i w istocie zachęcać do - rozprzestrzeniania nowych pomysłów, a nie powracać do starych ideologii. Musimy wyciągnąć naukę zarówno z porażek jak i sukcesów starych idei, zamiast trzymać się mitu "tego co było", takich jak "idea" cudownej, zamożnej Ameryki dla wszystkich. Ta epoka nigdy tak naprawdę nie wystąpiła w historii Ameryki, ale mit pozostaje silny i jest podstawowym motorem odrodzonego ruchu nacjonalistycznego. Przez wiele osób wewnątrz ruchu antyglobalistycznego, krytyka nacjonalizmu jest od razu wrzucana do worka poparcia dla globalizmu, nie pozostawiając miejsca na krytykę obu. Jest to niebezpieczna sytuacja - ideologicznie i politycznie - ponieważ prawdziwa zmiana może przyjść tylko z autorefleksji i zrozumienia. Musi być miejsce na nowe pomysły, w przeciwnym razie po prostu powrócimy do powtarzania starych błędów.

Wchodzimy w najważniejszy okres w historii ludzkości. Pogląd, że nie będzie nowych idei, filozofii, ideologii i przekonań jest sprzeczny z historycznym faktem, że czasy niepokojów społecznych i szybkiej transformacji politycznej często prowadzą do nowych idei i filozofii. Tym razem świat ulega zglobalizowaniu, nie tylko w zakresie struktur władzy, ale także w kategoriach struktur ideowych. W tym sensie, podczas gdy elity nigdy wcześniej nie miały takiej okazji do nałożenia kontroli nad całą ludzkością, cała ludzkość nigdy nie miała takiej możliwości dokonania wymiany pomysłów i informacji między sobą, a tym samym umocnienia wspólnej filozofii solidarności i ostatecznie odzyskania kontroli nad światem.


Andrew Gavin Marshall

Global Research
Ampedstatus.com

Tłumaczenie: davidoski



free counters




niedziela, 4 września 2011

Finansowy terror: Jak międzynarodowi bankierzy łupią narody – część 11



 


Plutonomia


Raport Citigroup z 2005 r. ukuł termin "plutonomia" na opisanie krajów, "w których wzrost gospodarczy jest napędzany i w dużej mierze konsumowany przez nielicznych bogaczy" i w szczególności określił jako plutonomie Wielką Brytanię, Kanadę, Australię i Stany Zjednoczone. Mając na uwadze to, że raport został opublikowany na trzy lata przed początkiem kryzysu finansowego w 2008 roku, raport Citigroup stwierdził, że:

"boom aktywów, rosnący udział zysków i uprzywilejowane traktowanie przez przyjazne rynkom rządy pozwoliły bogatym prosperować i stanowić większy udział w gospodarkach krajów w których panuje plutonomia" oraz że "bogaci są w świetnej formie, finansowo." [1]

Jak stwierdziła Rezerwa Federalna: "górny 1% gospodarstw domowych posiada więcej niż połowę bogactw narodu i kontroluje ponad 16 bilionów dolarów majątku - więcej niż dolne 90%." Termin "plutonomia” jest używany w szczególności do "opisania kraju, który jest zdefiniowany przez ogromne nierówności w dochodach i bogactwie" i że plutonomie mają trzy podstawowe charakterystyki, według raportu Citigroup:


1. Wszystkie są stworzone przez "zaburzający, napędzany technologią wzrost wydajności, kreatywne innowacje finansowe, rząd sprzyjający wielkiemu kapitałowi, imigrantów, rządy prawa i wynalazczość patentową. Często fale bogactwa zawierają wielką złożoność najlepiej wykorzystywaną przez bogatych i wykształconych."

2. W plutonomii nie istnieje "przeciętny" konsument. Są tylko bogaci "i wszyscy inni." Bogaci stanowią nieproporcjonalnie duży fragment gospodarki, podczas gdy nie-bogaci stanowią "zaskakująco mały kawałek narodowego tortu." Strateg Citigroup Ajay Kapur szacuje, że w 2005 r. 20% najbogatszych było odpowiedzialnych za 60% całkowitych wydatków w gospodarce.

3. Plutonomie z dużym prawdopodobieństwem będą rosnąć w przyszłości, karmione przez sprzyjające wielkiemu kapitałowi rządy, większą, napędzaną technologią, wydajność i globalizację. [2]

Kapur, który jest autorem raportu Citigroup stwierdził, że są też zagrożenia dla plutonomii, w tym „wojny, inflacja, kryzys finansowy, koniec rewolucji technologicznej i populistyczne naciski polityczne", ale "bogaci z dużym prawdopodobieństwem będą stawać się jeszcze bogatsi i cieszyć się jeszcze większą częścią tortu bogactwa w nadchodzących latach." [3]

Niedawno Moody's Analytics poinformowało, że "górne 5 procent najlepiej zarabiających Amerykanów jest odpowiedzialnych za 35 procent konsumpcji, podczas gdy dolne 80 procent stanowi tylko 39,5 procent konsumpcji", a jednocześnie "górne 10 procent najlepiej zarabiających otrzymało 50 procent wszystkich dochodów, podczas gdy odpowiadali oni tylko za 22 procent wydatków." Większość ich pieniędzy zniknęło w boomie spekulacyjnym, zwłaszcza boomie mieszkaniowym. [4]

W lutym 2011 roku, Ajay Kapur, autor raportu Citigroup, który pracuje teraz dla Deutsche Banku, udzielił wywiadu, w którym wyjaśnił, że "gospodarka światowa jest jeszcze bardziej zależna od wydatków i konsumpcji bogatych" i że "konsumpcja najbogatszych [konsumpcja plutonomiczna] jest prawie 10 krotnie bardziej zmienna niż konsumpcja przeciętnego konsumenta". Dalej wyjaśnił, że wzrost poziomu zadłużenia jest oznaką plutonomii:

Mamy obecnie gospodarkę, w której duża część populacji nie płaci federalnego podatku dochodowego i ze względu na zapotrzebowanie na świadczenia rządowe mamy system masowej reprezentacji bez opodatkowania. Z drugiej strony, mamy najbogatszych, którzy strzegą swojego terytorium i kwoty uzyskiwane z podatków nie wystarczają na opłacanie potrzeb wszystkich członków społeczeństwa. Doszedłem więc do wniosku, że deficyt budżetowy dąży w kierunku stawania się większym i większym. Deficyty budżetowe staną się objawem plutonomii. [5]

Plutonomia w dużym stopniu charakteryzuje się brakiem konsumpcji i brakiem tętniącej życiem klasy średniej. Jest to trend, który przyspiesza od kilkudziesięciu lat, szczególnie w Ameryce Północnej i Wielkiej Brytanii, gdzie populacja klasy średniej jest głęboko zadłużona. Klasa średnia istnieje jako klasa konsumentów, utrzymując niższą klasę w podległości oraz utrzymując klasę wyższą w bezpieczeństwie i bogactwie poprzez konsumowanie produktów wytworzonych z pracy klasy niższej. Jak w raporcie Bank of America-Merrill zaznaczono w 2009 roku, klasa średnia "jest przelewarowana". W raporcie stwierdzono, że "problem zadłużenia konsumentów w gospodarce jest w rzeczywistości problemem zadłużenia klasy średniej. Potrzeba odpracowania znacznej części tego długu osłabi siłę nabywczą rodzin klasy średniej w nadchodzących latach."

I dalej:

Dla kontrastu, górne 10% najlepiej zarabiających stoi w obliczu znacznie mniejszego zadłużenia w relacji do dochodów i wartości netto. Ci ludzie powinni mieć wystarczającą siłę nabywczą, aby pomóc napędzić ożywienie gospodarcze.

Na podstawie danych z 2007 roku z Rezerwy Federalnej, Bank of America-Merrill definiuje klasę średnią, jako ludzi o dochodach w przedziale od 40% do 90% (gdzie 100% to najbogatsi). Ludzi o niskich dochodach określa się jako tych w przedziale od 0% do 40%, a bogatych o dochodach powyżej 90%.
Rodziny o niskich dochodach stanowią 40% populacji, ale odpowiadają jedynie za 12% całkowitej konsumpcji, według szacunków Bank of America Merrill. Klasa średnia stanowi 50% populacji i ma prawie taki sam udział w konsumpcji, tj. 46%.

Pozostawia to bogatym 42% udział w konsumpcji.


Pod względem zadłużenia, ani rodziny o niskich dochodach, ani bogaci nie są tak zadłużeni jak klasa średnia, stwierdza raport. [6]

Raport dalej mówi, że "klasa średnia ucierpiała bardziej niż bogaci w wyniku krachu na rynku mieszkaniowym, ponieważ rodziny z klasy średniej miały tendencję do większego polegania na swoich domach, jako sposobie budowania oszczędności poprzez wzrost ich wartości. Ponadto bogaci w naturalny sposób mieli znacznie większe i bardziej zróżnicowane portfolio aktywów - akcje, obligacje, itp." [7]

Mówiąc w skrócie, kiedy przychodzi dzień, w którym reszta świata uprzemysłowionego wpada w tę samą pułapkę co Grecja, klasa średnia jest spychana w dół do klasy niższej i wyłania się globalna społeczno-gospodarcza plutonomia. Klasa średnia nie może przetrwać sztormu oszczędności fiskalnych, wzrostu stóp procentowych, inflacji i "dostosowania strukturalnego".

Wkraczamy w globalną erę oszczędności, w której politycy popełniają społeczne ludobójstwo na rzecz globalnych banków i na żądanie instytucji, które reprezentują ich interesy. MFW i inne ponadnarodowe instytucje zwiększają swoje uprawnienia i kompetencje w celu karania i zubażania dużych populacji. To co zostało zrobione "Trzeciemu Światu" (Globalnemu Południu) w ciągu ostatnich kilku dekad jest teraz robione nam, uprzemysłowionej Północy.
Andrew Gavin Marshall

Global Research
Ampedstatus.com

Tłumaczenie: davidoski



free counters