Plutonomia
Raport Citigroup z 2005 r. ukuł termin "plutonomia" na opisanie krajów, "w których wzrost gospodarczy jest napędzany i w dużej mierze konsumowany przez nielicznych bogaczy" i w szczególności określił jako plutonomie Wielką Brytanię, Kanadę, Australię i Stany Zjednoczone. Mając na uwadze to, że raport został opublikowany na trzy lata przed początkiem kryzysu finansowego w 2008 roku, raport Citigroup stwierdził, że:
"boom aktywów, rosnący udział zysków i uprzywilejowane traktowanie przez przyjazne rynkom rządy pozwoliły bogatym prosperować i stanowić większy udział w gospodarkach krajów w których panuje plutonomia" oraz że "bogaci są w świetnej formie, finansowo." [1]
Jak stwierdziła Rezerwa Federalna: "górny 1% gospodarstw domowych posiada więcej niż połowę bogactw narodu i kontroluje ponad 16 bilionów dolarów majątku - więcej niż dolne 90%." Termin "plutonomia” jest używany w szczególności do "opisania kraju, który jest zdefiniowany przez ogromne nierówności w dochodach i bogactwie" i że plutonomie mają trzy podstawowe charakterystyki, według raportu Citigroup:
1. Wszystkie są stworzone przez "zaburzający, napędzany technologią wzrost wydajności, kreatywne innowacje finansowe, rząd sprzyjający wielkiemu kapitałowi, imigrantów, rządy prawa i wynalazczość patentową. Często fale bogactwa zawierają wielką złożoność najlepiej wykorzystywaną przez bogatych i wykształconych."
2. W plutonomii nie istnieje "przeciętny" konsument. Są tylko bogaci "i wszyscy inni." Bogaci stanowią nieproporcjonalnie duży fragment gospodarki, podczas gdy nie-bogaci stanowią "zaskakująco mały kawałek narodowego tortu." Strateg Citigroup Ajay Kapur szacuje, że w 2005 r. 20% najbogatszych było odpowiedzialnych za 60% całkowitych wydatków w gospodarce.
3. Plutonomie z dużym prawdopodobieństwem będą rosnąć w przyszłości, karmione przez sprzyjające wielkiemu kapitałowi rządy, większą, napędzaną technologią, wydajność i globalizację. [2]
Kapur, który jest autorem raportu Citigroup stwierdził, że są też zagrożenia dla plutonomii, w tym „wojny, inflacja, kryzys finansowy, koniec rewolucji technologicznej i populistyczne naciski polityczne", ale "bogaci z dużym prawdopodobieństwem będą stawać się jeszcze bogatsi i cieszyć się jeszcze większą częścią tortu bogactwa w nadchodzących latach." [3]
Niedawno Moody's Analytics poinformowało, że "górne 5 procent najlepiej zarabiających Amerykanów jest odpowiedzialnych za 35 procent konsumpcji, podczas gdy dolne 80 procent stanowi tylko 39,5 procent konsumpcji", a jednocześnie "górne 10 procent najlepiej zarabiających otrzymało 50 procent wszystkich dochodów, podczas gdy odpowiadali oni tylko za 22 procent wydatków." Większość ich pieniędzy zniknęło w boomie spekulacyjnym, zwłaszcza boomie mieszkaniowym. [4]
W lutym 2011 roku, Ajay Kapur, autor raportu Citigroup, który pracuje teraz dla Deutsche Banku, udzielił wywiadu, w którym wyjaśnił, że "gospodarka światowa jest jeszcze bardziej zależna od wydatków i konsumpcji bogatych" i że "konsumpcja najbogatszych [konsumpcja plutonomiczna] jest prawie 10 krotnie bardziej zmienna niż konsumpcja przeciętnego konsumenta". Dalej wyjaśnił, że wzrost poziomu zadłużenia jest oznaką plutonomii:
Mamy obecnie gospodarkę, w której duża część populacji nie płaci federalnego podatku dochodowego i ze względu na zapotrzebowanie na świadczenia rządowe mamy system masowej reprezentacji bez opodatkowania. Z drugiej strony, mamy najbogatszych, którzy strzegą swojego terytorium i kwoty uzyskiwane z podatków nie wystarczają na opłacanie potrzeb wszystkich członków społeczeństwa. Doszedłem więc do wniosku, że deficyt budżetowy dąży w kierunku stawania się większym i większym. Deficyty budżetowe staną się objawem plutonomii. [5]
Plutonomia w dużym stopniu charakteryzuje się brakiem konsumpcji i brakiem tętniącej życiem klasy średniej. Jest to trend, który przyspiesza od kilkudziesięciu lat, szczególnie w Ameryce Północnej i Wielkiej Brytanii, gdzie populacja klasy średniej jest głęboko zadłużona. Klasa średnia istnieje jako klasa konsumentów, utrzymując niższą klasę w podległości oraz utrzymując klasę wyższą w bezpieczeństwie i bogactwie poprzez konsumowanie produktów wytworzonych z pracy klasy niższej. Jak w raporcie Bank of America-Merrill zaznaczono w 2009 roku, klasa średnia "jest przelewarowana". W raporcie stwierdzono, że "problem zadłużenia konsumentów w gospodarce jest w rzeczywistości problemem zadłużenia klasy średniej. Potrzeba odpracowania znacznej części tego długu osłabi siłę nabywczą rodzin klasy średniej w nadchodzących latach."
I dalej:
Dla kontrastu, górne 10% najlepiej zarabiających stoi w obliczu znacznie mniejszego zadłużenia w relacji do dochodów i wartości netto. Ci ludzie powinni mieć wystarczającą siłę nabywczą, aby pomóc napędzić ożywienie gospodarcze.
Na podstawie danych z 2007 roku z Rezerwy Federalnej, Bank of America-Merrill definiuje klasę średnią, jako ludzi o dochodach w przedziale od 40% do 90% (gdzie 100% to najbogatsi). Ludzi o niskich dochodach określa się jako tych w przedziale od 0% do 40%, a bogatych o dochodach powyżej 90%.
Rodziny o niskich dochodach stanowią 40% populacji, ale odpowiadają jedynie za 12% całkowitej konsumpcji, według szacunków Bank of America Merrill. Klasa średnia stanowi 50% populacji i ma prawie taki sam udział w konsumpcji, tj. 46%.
Pozostawia to bogatym 42% udział w konsumpcji.
Pod względem zadłużenia, ani rodziny o niskich dochodach, ani bogaci nie są tak zadłużeni jak klasa średnia, stwierdza raport. [6]
Raport dalej mówi, że "klasa średnia ucierpiała bardziej niż bogaci w wyniku krachu na rynku mieszkaniowym, ponieważ rodziny z klasy średniej miały tendencję do większego polegania na swoich domach, jako sposobie budowania oszczędności poprzez wzrost ich wartości. Ponadto bogaci w naturalny sposób mieli znacznie większe i bardziej zróżnicowane portfolio aktywów - akcje, obligacje, itp." [7]
Mówiąc w skrócie, kiedy przychodzi dzień, w którym reszta świata uprzemysłowionego wpada w tę samą pułapkę co Grecja, klasa średnia jest spychana w dół do klasy niższej i wyłania się globalna społeczno-gospodarcza plutonomia. Klasa średnia nie może przetrwać sztormu oszczędności fiskalnych, wzrostu stóp procentowych, inflacji i "dostosowania strukturalnego".
Wkraczamy w globalną erę oszczędności, w której politycy popełniają społeczne ludobójstwo na rzecz globalnych banków i na żądanie instytucji, które reprezentują ich interesy. MFW i inne ponadnarodowe instytucje zwiększają swoje uprawnienia i kompetencje w celu karania i zubażania dużych populacji. To co zostało zrobione "Trzeciemu Światu" (Globalnemu Południu) w ciągu ostatnich kilku dekad jest teraz robione nam, uprzemysłowionej Północy.
Andrew Gavin Marshall Plutonomia w dużym stopniu charakteryzuje się brakiem konsumpcji i brakiem tętniącej życiem klasy średniej. Jest to trend, który przyspiesza od kilkudziesięciu lat, szczególnie w Ameryce Północnej i Wielkiej Brytanii, gdzie populacja klasy średniej jest głęboko zadłużona. Klasa średnia istnieje jako klasa konsumentów, utrzymując niższą klasę w podległości oraz utrzymując klasę wyższą w bezpieczeństwie i bogactwie poprzez konsumowanie produktów wytworzonych z pracy klasy niższej. Jak w raporcie Bank of America-Merrill zaznaczono w 2009 roku, klasa średnia "jest przelewarowana". W raporcie stwierdzono, że "problem zadłużenia konsumentów w gospodarce jest w rzeczywistości problemem zadłużenia klasy średniej. Potrzeba odpracowania znacznej części tego długu osłabi siłę nabywczą rodzin klasy średniej w nadchodzących latach."
I dalej:
Dla kontrastu, górne 10% najlepiej zarabiających stoi w obliczu znacznie mniejszego zadłużenia w relacji do dochodów i wartości netto. Ci ludzie powinni mieć wystarczającą siłę nabywczą, aby pomóc napędzić ożywienie gospodarcze.
Na podstawie danych z 2007 roku z Rezerwy Federalnej, Bank of America-Merrill definiuje klasę średnią, jako ludzi o dochodach w przedziale od 40% do 90% (gdzie 100% to najbogatsi). Ludzi o niskich dochodach określa się jako tych w przedziale od 0% do 40%, a bogatych o dochodach powyżej 90%.
Rodziny o niskich dochodach stanowią 40% populacji, ale odpowiadają jedynie za 12% całkowitej konsumpcji, według szacunków Bank of America Merrill. Klasa średnia stanowi 50% populacji i ma prawie taki sam udział w konsumpcji, tj. 46%.
Pozostawia to bogatym 42% udział w konsumpcji.
Pod względem zadłużenia, ani rodziny o niskich dochodach, ani bogaci nie są tak zadłużeni jak klasa średnia, stwierdza raport. [6]
Raport dalej mówi, że "klasa średnia ucierpiała bardziej niż bogaci w wyniku krachu na rynku mieszkaniowym, ponieważ rodziny z klasy średniej miały tendencję do większego polegania na swoich domach, jako sposobie budowania oszczędności poprzez wzrost ich wartości. Ponadto bogaci w naturalny sposób mieli znacznie większe i bardziej zróżnicowane portfolio aktywów - akcje, obligacje, itp." [7]
Mówiąc w skrócie, kiedy przychodzi dzień, w którym reszta świata uprzemysłowionego wpada w tę samą pułapkę co Grecja, klasa średnia jest spychana w dół do klasy niższej i wyłania się globalna społeczno-gospodarcza plutonomia. Klasa średnia nie może przetrwać sztormu oszczędności fiskalnych, wzrostu stóp procentowych, inflacji i "dostosowania strukturalnego".
Wkraczamy w globalną erę oszczędności, w której politycy popełniają społeczne ludobójstwo na rzecz globalnych banków i na żądanie instytucji, które reprezentują ich interesy. MFW i inne ponadnarodowe instytucje zwiększają swoje uprawnienia i kompetencje w celu karania i zubażania dużych populacji. To co zostało zrobione "Trzeciemu Światu" (Globalnemu Południu) w ciągu ostatnich kilku dekad jest teraz robione nam, uprzemysłowionej Północy.
Global Research
Ampedstatus.com
Tłumaczenie: davidoski