wtorek, 22 marca 2011

Fed i inflacja


Ron Paul
Infowars.com


W ubiegłym tygodniu komisja Kongresu USA, której przewodniczę, przeprowadziła przesłuchania w sprawie polityki pieniężnej i wzrostu cen. Biorąc pod uwagę ceny żywności, paliw i ubrań - znacząco rosną koszty utrzymania. Prawdziwa inflacja jest definiowana jako wzrost podaży pieniądza. Jeśli wszystkie inne czynniki pozostają na nie zmienionym poziomie to wzrost podaży pieniądza prowadzi do wzrostu cen. W historii niszczące skutki inflacji zrujnowały społeczeństwa od Cesarstwa Rzymskiego do Republiki Weimarskiej i współcześnie Zimbabwe.

Winę za ostatnią falę podwyżek cen ponosi program ekspansji kredytowej Rezerwy Federalnej z ostatnich trzech lat. Obecny program, znany jako QE2, polega na skupie 900 miliardów dolarów długu Skarbu USA w okresie 8 miesięcy. Każdego miesiąca około 110 miliardów dolarów nowo utworzonych pieniędzy zalewa rynki surowców.

W ciągu ostatniego roku cena bawełny wzrosła o ponad 170%, oleju o 40%, a wiele innych kategorii produktów żywnościowych notuje dwucyfrowy wzrost cen. Oznacza to, że żywność, odzież i benzyna będą w nadchodzącym roku coraz droższe. Amerykańskie rodziny, z których wiele już teraz żyje od wypłaty do wypłaty, w coraz większym stopniu z powodu wyższych cen będą zmuszone do podejmowania nie chcianych kompromisów: kupowania mielonej wołowiny zamiast steków, wody pitnej zamiast mleka, wybierania warzyw w puszkach zamiast świeżych, w celu zapewnienia na stole żywności i zapłacenia jednocześnie rachunku za ogrzewanie. Oszczędzanie jest dobrą rzeczą, ale tylko wtedy, kiedy wynika z wyboru, a nie gdy jest narzucone obywatelom przez rujnującą politykę monetarną Fedu.

Podczas gdy Fed emituje kredyt, aby zapewnić wzrost na rynkach akcji, twierdzi jednocześnie, że nie ponosi odpowiedzialności za wzrost cen żywności i surowców. Większość ekonomistów nie potrafi zrozumieć, że inflacja jest u swych podstaw zjawiskiem wynikającym z polityki pieniężnej. Mogą istnieć również inne czynniki, które przyczyniają się do wzrostu cen, takie jak głód, powodzie, czy zamieszki na świecie, ale skutki te są przemijające. Konsekwentne powoływanie się tylko na te czynniki i nie uznawanie wpływu polityki pieniężnej na wzrost cen jest wykrętem.

Niewybieralni decydenci z Fedu są jednocześnie ostatnimi, którzy odczują skutki inflacji. W rzeczywistości - korzystają z niej, podobnie jak rząd jako całość. Ci, którzy w pierwszej kolejności otrzymują te nowo wytworzone pieniądze, czyli pracownicy administracji, podwykonawcy i bankierzy, są w stanie ich użyć jeszcze przed wystąpieniem wzrostu cen, natomiast ci znajdujący się niżej w tej drabinie, cierpią z powodu wzrostu cen zanim zobaczą jakąkolwiek podwyżkę płac. Przez ciągłe zmniejszanie siły nabywczej dolara polityka pieniężna Fedu karze oszczędzających. Jaki bowiem jest sens odkładać szybko tracące na wartości dolary?

Niestety, ci decydenci, którzy mają najwięcej władzy nad gospodarką są jednocześnie ostatnimi do zrozumienia rezultatów swej polityki. Przewodniczący Bernanke i inni członkowie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku w połowie 2008 roku byli przekonani, że gospodarka się odbije i będzie rosnąć przez rok 2009, choć dla wielu obserwatorów jasne było, że znajdujemy się w samym środku głębokiego kryzysu gospodarczego. Greenspan również był znany z bagatelizowania znaczenia rosnącej bańki na rynku mieszkaniowym, dokładnie w czasie kiedy osiągała ona apogeum. Jest niemożliwym, nawet dla błyskotliwych umysłów w Fed, osiągnięcie głębi wiedzy niezbędnej do centralnego planowania gospodarczego bez ostatecznego doprowadzenia kraju do ruiny gospodarczej. Członkowie naszej podkomisji zgłębili dokładnie te kwestie i wyjaśnili to zjawisko w logicznych i prostych terminach. Społeczeństwo amerykańskie w coraz większym stopniu rozumie co dzieje się z jego pieniędzmi. Mam nadzieję, że Fed słucha. 


Tłumaczenie: davidoski

http://www.infowars.com/fed-and-inflation/