QE2 ma zaciekłych krytyków z uzasadnionych powodów. Mubarak w końcu obalony. Rekordowy deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych z Chinami. Rewolucje na Bliskim Wschodzie ostrzeżeniem przed kryzysem żywnościowym na całym świecie. Bilans zobowiązań Fedu przekroczył 2.5 biliona dolarów.
Niezadowolenie i zalążki rebelii istniały w Egipcie od długiego czasu, podobnie jak w wielu innych krajach. Główne mocarstwa światowe, w szczególności Stany Zjednoczone, były zadowolone z Mubaraka, ofiarowując mu 60 miliardów dolarów w ciągu 30 lat i pozwoliły przetransferować 70 miliardów na zagraniczne konta bankowe w Anglii, Szwajcarii i innych krajach, podczas gdy Egipcjanie w tym czasie głodowali. W historii nie było jeszcze dyktatora, którego nie lubiłyby Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Mubarak był ich dyktatorem, podobnie jak jego poprzednik. Robił dokładnie to co mu kazali, włączając w to wszystko czego żądał Izrael. Mubarak gwarantował stabilność, kosztem morzenia głodem własnych obywateli. Większość pomocy finansowej wysyłanej przez Stany Zjednoczone była używana do podtrzymywania silnego aparatu policyjno-wojskowego, utrzymującego naród w żelaznym uścisku. Stąd rząd Stanów Zjednoczonych był zadowolony, że ma u władzy takiego "umiarkowanego" przywódcę. Pomagał im utrzymywać Egipt i Izrael na morzu spokoju w samym środku pustyni. Modelowy dyktator.
Głód i tyrania trwają tylko przez określony czas, a potem, w ten czy inny sposób, dogorywają. Można by powiedzieć, że rebelia w Tunezji przeciwko kolejnemu dyktatorowi była katalizatorem wydarzeń w Egipcie. Tam wszystko się zaczęło. Byliśmy już świadkami wielu tego rodzaju operacji w ciągu ostatnich 50 lat. W obydwu krajach istniały podwaliny tych wydarzeń – bieda, niedobory żywności i rosnące koszty, nie tylko pożywienia. Agenci zmian byli na miejscu koordynując wywołanie dobrze zaplanowanego powstania. Prezydent i jego kamaryla opuścili kraj, nie zapominając oczywiście zabrać ze sobą 1.5 tony złota. Mubarak w Egipcie lepiej się przygotował. Wywoził z kraju bogactwo głodujących Egipcjan w sposób systematyczny przez lata, dzięki świetnemu wyszkoleniu otrzymanemu od swoich mocodawców z Londynu i Waszyngtonu. To zaplanowane powstanie nie przebiegło jednak w sposób jakiego spodziewali się jego planiści, zwłaszcza w Egipcie. Oczekiwano więcej przemocy. Mubarak został obalony, ale prawdziwym problemem dla planistów jest to, że wybrany przez nich na następcę, Suleiman, nie jest akceptowany przez społeczeństwo. Suleiman prowadził dla CIA operacje przetrzymywania w Egipcie podejrzanych i nadzorował torturowanie niewinnych osób. Nie ma się co dziwić, że Egipcjanie nie chcą być przewodzeni przez taką kreaturę. W Egipcie jest 25 milionów osób poniżej 20 roku życia. Czy wojsko zamierza ich wszystkich powystrzelać? Nie sądzimy. Szanse są niewielkie. Ludność Egiptu ma już dosyć tego wszystkiego i grożenie im śmiercią za demonstrowanie na ulicach to najgorsza rzecz jaką wiceprezydent może zrobić. Rękawica została ludziom rzucona i okazało się, że był to bardzo kiepski pomysł dla tych, którzy wolą stosować siłę od perswazji. Wygląda na to, że obecny rząd zupełnie nie rozumie, że jego zadaniem jest chronienie ludzi, a nie grożenie im.
Jeśli masz wątpliwości kto zaplanował ten epizod historii, przypomnij sobie tajne spotkanie w Waszyngtonie, zwołane aby zdecydować kim zastąpić Mubaraka i jak szybko można to zrobić. Odbyło się ono tydzień temu i rząd Stanów Zjednoczonych nie zrobił w tej kwestii żadnych postępów, ponieważ żaden z wybranych przez niego następców nie jest akceptowany przez egipskie społeczeństwo. Po tym fiasku, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zdały sobie sprawę, że straciły kontrolę, przynajmniej tymczasowo, nad utrzymaniem Egiptu jako państwa satelickiego. Sądzimy, że ten rozłam będzie wiele kosztował obydwie strony. Zaryzykowali władzę w Egipcie, aby odwrócić uwagę Europejczyków i Amerykanów od własnej tragicznej sytuacji ekonomiczno-gospodarczej. Okazało się, że wybór jest już niewielki i nawet jeśli uda im się znaleźć jakieś rozwiązanie, relacje z Egiptem nigdy nie będą już takie same. Ktokolwiek zaplanował ten wyskok powinien przebadać sobie głowę. Niezadowolenie w USA i Europie jest oczywiste i Stany Zjednoczone postanowiły podjąć działania, które postrzegały jako okazję do odwrócenia uwagi od sytuacji finansowej państwa. Strzelili sobie jednak w stopę. Część amerykańskiego imperium kolonialnego może zostać utracona w wyniku bezmyślnego ryzykanctwa. Wszystko sprowadza się do władzy i niewłaściwego jej użycia w celu ujarzmienia 80 milionowej ludności Egiptu. USA towarzyszą despotyzmowi w Egipcie na długo zanim Mubarak doszedł do władzy 30 lat temu. Dla USA zysk z ryzyka z tej operacji nie miał uzasadnienia. Szanse na przegraną były jak 20 do 1 i wygląda na to, że tak właśnie będzie. Biały dom przyznał, że ich plan wymknął się spod kontroli i co gorsza, świat widzi, że kontrola wymyka im się z rąk, podobnie jak kontrola Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Europy nad katastrofalnym kryzysem finansowym.
Można się zastanawiać, dlaczego wszystko to wydarzyło się akurat w Tunezji i Egipcie. Była to jednak typowa akcja odwrócenia uwagi i to bardzo kosztowna. Oligarchowie za kulisami próbują znaleźć sposób na zapobieżenie nieuniknionemu kolapsowi rynku obligacji municypalnych, podczas którego setki miast zbankrutuje. Newt Gingrich, neokonserwatywny Bilderberger, chce przepchnąć ustawę, która pozwoli bankrutować stanom. Pozwoliłoby to stanom pozbyć się części lub wszystkich swoich zobowiązań emerytalno-rentowych. Iście przerażający pomysł dla ludzi, którzy całe życie pracowali na swoje emerytury.
Fed kontynuuje skupowanie wszystkich nowych obligacji emitowanych przez Departament Skarbu oraz pozostałych, znajdujących się w obiegu. Jest to polityka, która nie może być prowadzona w nieskończoność, ponieważ prowadzi do hiperinflacji. Europa ma podobne problemy. Zdrowsze kraje zagwarantowały 1 bilion dolarów funduszy na ratowanie pozostałych. Jest pewien problem, o którym pisaliśmy już w maju i polega on na tym, że do zapewnienia ratunku potrzebne będą ponad 3 biliony dolarów – suma, która doprowadzi do bankructwa wypłacalne państwa europejskie i sprowadzi depresję na cały region. Chiny i Japonia wsparły ten ratunek próbując pozbyć się obligacji amerykańskich i skupując obligacje greckie, portugalskie i hiszpańskie. To zupełnie daremne wysiłki. Czy Chińczycy i Japończycy zamierzają dostarczyć 2 biliony dolarów? Nie sądzimy, aby tak było, ale nawet gdyby, sprzedając obligacje USA w takiej kwocie, doprowadziliby do upadku dolara. To kolejna chwilowa wyręka skazana na porażkę.
Do maja Kongres musi przegłosować podniesienie limitu długu publicznego. Republikanie nie chcą podniesienia limitu, dopóki nie zostaną dokonane duże cięcia budżetowe. W międzyczasie rozwiązania zaprezentowane Sekretarzowi Skarbu Geithnerowi zostały przez niego uznane za niewykonalne. Sprawy te niedługo wysuną się na czoło w tej grze w cykora. Wall Street i banki chcą podniesienia limitu długu, aby ich gra w łupienie społeczeństwa mogła być kontynuowana. Nie podniesienie limitu oznacza finansowy chaos, który i tak nadejdzie prędzej czy później.
To wszystko powinno było się wydarzyć już 3 lata temu. Wspominaliśmy o problemach przed jakimi stoją Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Europa, ponieważ są to problemy, od których próbuje się o
dwrócić uwagę przez wydarzenia w Tunezji i Egipcie. Są to skrajnie poważne problemy, ale ryzyko odwrócenia uwagi okazało się zbyt wysokie i jesteśmy teraz świadkami scenariusza, w którym Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Izrael mogą stracić kluczowy element kontroli na Bliskim Wschodzie. Wkrótce dowiemy się kto zwycięży – społeczeństwo czy oligarchowie.
Chiny to kraj z długim doświadczeniem w używaniu wszelkiego rodzaju pieniędzy. Miedź, żelazo, papier – próbowali już wszystkiego. Około tysiąca lat temu rząd przejął kontrolę nad emisją papierowej waluty. Obecnie Chiny nadal lubią kreować pieniądze i zwiększenie podaży pieniądza M2 zbliżyło się w realnie do 20%, co przypomina to, co Fed zrobił kilka lat temu. Stany Zjednoczone i inne kraje zaprzestały tych działań, ale Chiny je kontynuują. Chiny podążają tą drogą od setek lat, podobnie jak Europa. Choć z doświadczenia doskonale wiedzą, że kreacja wielkich ilości pieniędzy i kredytu prowadzi do inflacji, hiperinflacji i gospodarczego oraz politycznego chaosu, wciąż powtarzają to działanie z tym samym tragicznym rezultatem. Naturalnie wielu ludzi w Chinach jest świadomych tej monetarnej historii i w przyspieszającym tempie skupują złoto i srebro.
Obecnie w Chinach szaleje inflacja, choć na różnym poziomie w różnych prowincjach. Niektóre obszary doświadczają 5% inflacji, a niektóre 35%. Subskrybenci The International Forecaster powracający z Chin różnią się w ocenach tego co dzieje się tam pod względem finansowym. Chiny, podobnie jak Stany Zjednoczone, mają negatywną rzeczywistą stopę procentową, w szczególności jeśli uwzględnić rzeczywistą inflację. Rząd twierdzi, że inflacja wynosi 4.6%. Średnio powinna ona wynosić około 12%, i jest to, dodajmy, zgadywanie. Jakkolwiek by nie było – nie wygląda to dobrze.
Trwająca inflacja, taka jakiej doświadczają Chiny, będzie nieustannie prowadzić do przyspieszania zakupów złota i srebra. Kupowanie złota i srebra jest częścią kultury Chin od stuleci – w rezultacie popyt jest niewiarygodny. W tym roku Chiny mogą zaimportować około 1000 ton złota, w co trudno uwierzyć, biorąc pod uwagę fakt, że Chiny są czołowym na świecie producentem tego metalu. Dzieje się tak ponieważ rząd skupuje produkcję krajową od kilku lat i jednocześnie dokonuje zakupów na rynku międzynarodowym. Złoto i srebro nie jest jedynym azylem dla przeciętnego Chińczyka. Akumulują oni także inne fizyczne aktywa, takie jak żywność, surowce i nieruchomości. Brak płynności na obecnym rynku nieruchomości wymusza przepływ pieniędzy ku żywności, złotu i srebru. Chiny, podobnie jak Stany Zjednoczone, stoją w obliczu galopującej inflacji i podobnie jak USA, nie wiedzą co z tym zrobić. Zostali złapani w pułapkę keynesizmu, z której nie ma ucieczki. Ceny żywności przebijają sufit, a to dopiero początek. W obu przypadkach (Chin i USA) zdumiewające jest to, że rządy obydwu tych krajów zdają sobie sprawę jaki będzie końcowy rezultat. To kwestia historii, a mimo to obydwa państwa maszerują ku finansowej otchłani.
Zarówno w Chinach, jak i w USA, obserwujemy indeks cen producentów (PPI) na poziomie ponad 14%. Czy producenci, wytwórcy i dystrybutorzy zamierzają pozwolić temu wzrostowi cen zjeść zyski? Nie sądzimy. Ceny rosną o 8% miesięcznie, choć nie spodziewamy się, aby to długo potrwało.
Jeśli wyższe ceny żywności doprowadziły do rewolty w Tunezji, Egipcie, Jemenie i Jordanii – czy warunki te mogą doprowadzić to ogólnoświatowej rewolty? Jest to nie tylko możliwe, ale i prawdopodobne. Z pewnością w Chinach i przypuszczalnie także w USA. Często jesteśmy pytani w wywiadach radiowych, co ostatecznie sprawi, że ludzie się przebudzą i co zmusi ich do działania? Zawsze odpowiadamy, że puste brzuchy. Dlatego ten klasyczny syndrom rozwija się na całym świecie – syndrom rewolty i obecnie jesteśmy świadkami jego początku. Ceny żywności znacząco wzrosną, z powodu powodzi, suszy i ucieczki od walut ku realnym aktywom, takim jak surowce, złoto i srebro. To co obserwujemy to klasyczna odpowiedź na te zjawiska. Wystarczy poczytać historię – wszystko jest tam napisane, ale niestety jedynie 8% Amerykanów czyta cokolwiek.
W późnych latach 70-tych ceny złota i srebra wystrzeliły w górę w wyniku 14.3%-owej inflacji. Jesteśmy w trakcie doświadczania tego samego. Ucieczka do metali szlachetnych w ostatnich 2.5 latach spowodowana była pędem ku wartości złota i srebra – jedynych prawdziwych walut świata. Obecna faza wzrostu cen złota i srebra zostanie przyspieszona przez inflację. Przy tym lata 70-te będą wyglądały jak dziecinna zabawa. Nie zapominaj, że historia w całości stoi po twojej stronie. Wzrost cen złota i srebra jest pewny.
http://theinternationalforecaster.com/International_Forecaster_Weekly/QE2_Is_a_Total_Failure_and_Bernanke_Is_Delusional_About_Inflation