Wpływy z podatków nie pokryją długów. Spadek wartości dolara. Znacznie wyższa rzeczywista inflacja. Sześć głównych walut względem dolara. Potrzeba odzyskania bazy przemysłowej. Kraj bez zdrowej bazy produkcyjnej nie ma szans na sukces.
Rząd oraz ci którzy go kontrolują, Izba Reprezentantów i Senat, chcą abyśmy wierzyli, że teraz i w przyszłości dług może być spłacony z wpływów podatkowych. Wraz z inflacją i przypuszczalnie hiperinflacją możemy szybko doświadczyć wzrostu stóp procentowych do 10%. Jeśli to nastąpi, obsługa długu (spłata odsetek) będzie pochłaniać ponad 40% wpływów z podatków. Przewidywania rządu, że wpływy z podatków w ciągu następnych 4 lat wzrosną o 1/3 są niedorzeczne. Oznaczałoby to wzrost o ponad 12% rocznie. Dalsze zwiększenie podatków pośle za granicę jeszcze więcej firm i miejsc pracy. W jeszcze większym stopniu wyhamuje to wzrost PKB i doprowadzi do dalszej stagnacji gospodarki. Nie zapominajmy, że 70% PKB stanowi konsumpcja. Nie jest możliwe, aby przy postępującym wolnym handlu, globalizacji, offshoringu, outsourcingu i rozpadającej się bazie przemysłowej, produkcja i eksport wyciągnęły gospodarkę z dna. Jak w takich warunkach mają być zwiększone przychody z podatków? W tym samym momencie konsumenci starają się redukować swój dług i oszczędzać około 4% zarobków. Tego rodzaju otoczenie nie stanowi zachęty do wzrostu udziału konsumpcji w PKB z 70 do 74%, co byłoby konieczne, aby zapewnić tak duży wzrost wpływów podatkowych.
Doprowadza nas to do QE2 oraz 862 miliardów dolarów wydanych funduszy stymulacyjnych. QE1 i poprzednio wydane 868 miliardów dolarów nie wywołały trwałego ożywienia gospodarczego, dlatego nie sądzimy, aby dokonało tego QE2. Ostatnio mieliśmy pięć kwartałów subsydiowanego wzrostu w granicach 3-3.25%. Sądzimy, że do końca sierpnia, kiedy to zakończy się rok podatkowy, Fed będzie zmuszony ponownie wydać 1.7 biliona dolarów wytworzonych z niczego pieniędzy i kredytu, tak jak zrobił to w ramach QE1. Obecnie pieniądze wpompowane w system w ramach QE1 zaczynają się monetyzować w postaci inflacji na poziomie znacznie wyższym niż ten który jest potrzebny do oddalenia groźby deflacji. Bernanke, prezes Fed, mówi nam obecnie, że nie ma inflacji, a rząd z kolei wmawia wszystkim, że wynosi ona 1.5%, kiedy w rzeczywistości wynosi 6.75%. Uważamy, że do końca roku osiągnie 14%.
Fundusze QE1 trafiły do sektora finansowego, który znajdował się na skraju bankructwa. Krótko potem nastąpiła wypłata rekordowych premii dla członków kryminalnego syndykatu znanego jako Wall Street. QE2 służy do finansowego ratowania rządu amerykańskiego, poprzez zakup obligacji skarbowych za fundusze wytworzone z niczego przez Fed. W pierwszym procesie użyto funduszy w kwocie 13.8 biliona dolarów, aby wesprzeć instytucje finansowe w Stanach Zjednoczonych i Europie. Fed nie ujawniłby tego co zrobił, gdyby nie wyrok sądowy zmuszający go do tego.
Przez ostatnie 10 lat wzrost był tworzony przez inflację. Według naszych przewidywań podobnie będzie w najbliższej przyszłości, w efekcie czego wartość dolara amerykańskiego względem innych walut dalej będzie się obniżać, w szczególności względem złota i srebra. Mimo, że oficjalna stopa procentowa Fed-u jest bliska zeru, rzeczywiste oprocentowanie rośnie. I dzieje się to pomimo wsparcia Fed-u udzielonego dłuższej części rynku [skup obligacji 30-letnich - przyp. tłum].
Oprocentowanie amerykańskich obligacji skarbowych wzrosło ostatnio z 2.20% do 3.65%. Przypuszczalnie wzrośnie jeszcze przed końcem roku do 4-4.25%. Wzrost oprocentowania jest odzwierciedleniem potrzeb inwestorów domagających się wyższych odsetek jako zabezpieczenia przed dalszym spadkiem wartości dolara. Wzrost oprocentowania oznacza, że rośnie koszt obsługi długu przez rząd amerykański, powodując że dług staje się jeszcze trudniejszy do udźwignięcia. W efekcie, Fed będzie zmuszony wytworzyć jeszcze więcej długu i kredytu i spieniężyć go poprzez zakup jeszcze większej ilości obligacji skarbowych, powodując dalszy wzrost inflacji. To błędne koło. W międzyczasie podniesione zostaną podatki, co zdusi aktywność gospodarczą, powodując spadek wpływów z podatków i dalszy wzrost i tak już wysokiego bezrobocia. Fed wyraźnie zmierza ku olbrzymich rozmiarów katastrofie.
W Izbie Reprezentantów, Senacie i Białym Domie nie ma żadnej dyskusji o zbilansowaniu budżetu, a cięcia budżetowe będą na minimalnym poziomie. Spirala niekończącego się długu kręci się dalej, podczas gdy podatki nieustannie rosną. Do tego mamy 44 miliony ludzi na zasiłkach żywieniowych, których liczba może wzrosnąć do 88 milionów. 15.7% ludności żyje poniżej poziomu nędzy i ilość ta może się szybko podwoić. Obecne bezrobocie na poziomie 22.6% podobnie może szybko wzrosnąć dwukrotnie. W szczycie kryzysu 1933 roku bezrobocie U6 wynosiło 37.5%. Tym razem będzie gorzej. Pracownicy otrzymują obecnie 42% swoich przychodów ze źródeł pozarządowych. Współczynnik ten może spaść do 21%. Podawanie bezrobocia U3 na poziomie 9% jest obrazą dla ludzkiego umysłu. Znajdzie się jednak sposób na obniżenie kosztów w ramach Reformy Opieki Zdrowotnej - wszystkim, którzy cierpią na przewlekłe choroby pozwoli się umrzeć. Społeczeństwo nie stać dłużej na utrzymywanie zbędnych zjadaczy chleba [sarkazm z wykorzystaniem sposobu myślenia oligarchii - przyp. tłum.]
Oficjalna inflacja wynosi 1.5%. Rzeczywista 6.75%. Do końca roku osiągnie 14%, a w 2012 roku jeszcze więcej wraz z funduszami QE1 i QE2 zalewającymi system. Wywoływanie inflacji nie tworzy miejsc pracy. Czyni za to bogatych jeszcze bogatszymi. Rząd próbuje obecnie przedefiniować zbilansowany budżet przez usunięcie z niego spłaty odsetek, co pokazuje arogancję tych kryminalistów. Prezydent i jego doradcy doskonale wiedzą, że ostatecznie odsetki staną się największym elementem długu budżetowego.
Prezydent twierdzi, że zwiększy wydatki o 20 miliardów dolarów wraz z podatkami. Z pewnością nie możemy tego nazwać reformą podatków, ale za to otwarciem drzwi do ich podniesienia i polityki zwiększonych wydatków. CBO, Biuro Budżetowe Kongresu, twierdzi, że dwupartyjna ustawa podatkowa i pakiet 862 miliardów dolarów wydatków stymulacyjnych, wywinduje deficyt budżetowy w 2011 roku do rekordowego poziomu 1.5 biliona dolarów. Rząd nadal zamierza pożyczać 40 centów każdego wydawanego dolara. Niebawem dług publiczny osiągnie 14.3 biliona, a więc obecny limit ustawowy. Spodziewamy się podniesienia tego limitu do około 17 bilionów dolarów, a cięcia wydatków w najlepszym razie wyniosą 50 miliardów. Jeśli odjąć od tego wzrost wydatków zapowiadanych przez prezydenta daje to 30 miliardów dolarów cięć. W tym momencie trudno orzec czy te cięcia w ogóle staną się kiedykolwiek rzeczywistością. Pokazuje to jedynie, że Republikanie niewiele do tej pory zmienili. Cięcia są w rzeczywistości zaledwie kosmetyczne. Na dodatek, CBO wierzy, że wzrost PKB w 2011 roku wyniesie 3.1%. My sądzimy, że będzie to od 2 do 2.25%. Jeśli CBO się myli, będzie to miało głęboki wpływ na gospodarcze statystyki. Jeśli dodać do tego 2-procentową w tym roku obniżkę podatku od funduszu płac or
az przedłużenie zasiłków dla bezrobotnych, rysuje się całkiem inny obraz. Obniżka podatku od funduszu płac sama w sobie będzie kosztować 400 miliardów dolarów.
Biuro Budżetowe Kongresu stwierdza także, że w tym roku wypłaty programu Social Security (emerytury i renty) przekroczą wpływy o 45 miliardów dolarów. Dzieje się tak ponieważ od czerwca 1935 roku fundusz ten jest łupiony przez bezpośrednie przekierowanie wpływów do funduszu głównego, co oznacza ich natychmiastowe wydawanie. Po następnych wyborach w 2012 roku można się spodziewać obniżenia przyszłych emerytur i rent oraz podniesienia wieku emerytalnego. Przewidujemy podwyżkę podatku paliwowego o 15 centów za galon oraz dalsze zmniejszanie ulg podatkowych, w tym na dzieci. Będą także próbowali zlikwidować ulgę odsetkową od kredytów hipotecznych, co w jeszcze większym stopniu zdewastuje rynek nieruchomości. Izba Reprezentantów będzie próbowała skończyć z potrąceniami dokonywanymi przez pracodawców, którzy zapewniają ubezpieczenia w zamian za obniżkę oprocentowania dla korporacji. 500 największych korporacji siedzi obecnie na 1.9 biliona dolarów gotówki w kraju i 1.9 biliona za granicą - zyski zapewnione przez wolny handel i globalizację. Trwają przygotowania, w ramach nieoficjalnych rozmów z 15 grudnia w Białym Domu, nad sprowadzeniem tych funduszy do Stanów Zjednoczonych według stawki podatkowej 5.25%, zamiast normalnej 35%, co będzie kosztowało amerykańskich podatników utratę 650 miliardów dolarów wpływów. Fundusze te będą użyte na zakup akcji przedsiębiorstw na giełdzie, doprowadzając do wzrostu ich cen, dzięki czemu ich właściciele będą mogli zarobić miliardy dolarów na opcjach giełdowych i wsparciu przez zakup obligacji skarbowych. Na tym właśnie polega obecny faszystkowski rząd korporacji.
Od 2010 roku 2 miliony dodatkowych obywateli rocznie będzie nabywać prawa do świadczeń Social Security, Medicare i Medicaid. Wskaźnik COLA jest od 30 lat przekłamany przez sfałszowane dane o inflacji CPI. Znacznie gorzej sprawy zaczną wyglądać kiedy połączenie to zostanie przerwane i płace będą rosnąć nieznacznie, a inflacja gwałtownie. Jeśli dodasz do tego plany śmiercionośnej reformy opieki zdrowotnej niebawem po Ameryce będzie się kręcić niewielu Amerykanów. Albo zostaną wyeliminowani jako bezużyteczni zjadacze chleba, albo zagłodzeni na śmierć. Wierz nam, że to nie przesada.
W 2011 roku dolar amerykański dalej będzie tracił na wartości. Nastąpi test poziomu 71.18 na indeksie USDX, złożonego z 6 głównych walut względem dolara. Podobnie jak względem innych walut dolar będzie spadał także względem złota i srebra. Przez ostatnie 10 lat wartość dziewięciu głównych walut względem złota spadała 15.25% rocznie, a względem srebra 20.6%. Względem USDX poziom 71.18 powinien zostać przełamany w tym roku, osiągając ostatecznie wartość 40 do 50 w ciągu następnych kilku lat. Nie zapominajmy, że biorąc za podstawę metodę określania wartości z 1980 roku, kiedy złoto kosztowało 850 USD za uncję, złoto powinno być dziś oficjalnie sprzedawane za 2.400 USD. Jeśli wziąć pod uwagę nieskorygowane liczby cena ta powinna wynosić 7.700 USD. Pokazuje to rozmiary sztucznego hamowania cen złota przez rząd amerykański, Fed i inne banki centralne przez wszystkie te lata. Jeśli polegasz na Social Security, 401K lub IRA aby otrzymać emeryturę czy rentę - zapomnij o tym. Jedyną gwarancję możesz mieć dzięki inwestycjom w złoto i srebro.
Sytuacja w strefie euro jest znana większości czytelników. Grecja pożyczyła lub jest w trakcie pożyczania 132 miliardów dolarów, a Unia Europejska, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy zrzuciły się na wart 1 bilion dolarów fundusz ratunkowy dla sześciu krajów, które są w kłopotach. Ratingi części z nich zostały obniżone przez agencje ratingowe. Sytuacja ta jest trudna, ale sytuacja Stanów Zjednoczonych jeszcze gorsza. Sytuacja Europy została użyta jako zasłona dymna dla problemów systemowych USA. Jest to możliwe, ponieważ amerykańscy publicyści ekonomiczni nie chcą dostrzec co się dzieje, przez co społeczeństwo amerykańskie błąka się w ciemnościach. Amerykanie w większości nie wiedzą nic o tym, co zostało im zrobione, albo zasadniczo w ogóle ich to nie obchodzi. Przejmują się zawodami Super Bowl i piciem piwa, póki jeszcze mogą. Stany Zjednoczone znajdują się w trybie drukowania pieniędzy, zamiast produkowania dóbr i usług. Dolar jest światową walutą rezerwową, co zapewnia mu nienaturalnie przedłużony żywot. Na dodatek inne kraje również dodrukowują swoje waluty, a następnie kupują za nie dolary i obligacje amerykańskie w celu manipulowania i osłabiania kursów własnych walut. W trakcie tego procesu Stanom Zjednoczonym udało się wyeksportować inflację. W pewnym momencie ta nienaturalna sytuacja będzie musiała dobiec końca, co sprowadzi jak bumerang inflację do USA, wywołując niezwykle niszczycielski efekt. Oznacza to, że biorąc pod uwagę obecne tempo, dolar wkrótce przestanie być światową walutą rezerwową. Kiedy dolar osłabia się względem innych walut, rośnie koszt towarów importowanych do USA, co wywołuje dalszy wzrost inflacji.
Stany Zjednoczone muszą odzyskać swoją bazę produkcyjną, która była podstawą sukcesu tego kraju przez ostatnie 250 lat. Aby to zrobić konieczne jest nałożenie 25% ceł ochronnych na dobra i usługi. Jest to kwestia przetrwania, a nie polityki. Stany Zjednoczone przewodziły światu przez 65 lat i nadszedł czas zapłaty za sukces i standard życia. USA skorzystałyby także na znacznie zwiększonej stopie oszczędności, 10% lub więcej byłoby pomocne. Obecnie wynosi ona 4% - w dół z 7% od listopada.
Nie ma wątpliwości, że status dolara jako waluty rezerwowej został podważony. Pierwszoplanowym powodem dla którego dolar stał się światową walutą rezerwową, był fakt że Stany Zjednoczone były zasadniczo jedynym krajem który przetrwał bez większego szwanku II Wojnę Światową oraz fakt oparcia dolara w złocie. Ten ostatni powód przestał istnieć 15 sierpnia 1971 roku [zniesienie standardu złota dla dolara - przyp. tłum.]. Jeśli Stany Zjednoczone chcą utrzymać status dolara, muszą go zdewaluować, zrewaluować względem innych walut i ogłosić wielostronne bankructwo. Wtedy oparcie na złocie mogłoby być ponownie ustanowione. Jeśli USA nie posiadają złota, będą musiały je kupić lub pożyczyć. Jeśli to nie zostanie zrobione, będą musiały być użyte inne waluty lub koszyk walut.
Od II Wojny Światowej wszystkie kraje celowo dewaluują swoje waluty. USA nie miały nic przeciwko temu, ponieważ były najsilniejszym krajem na świecie. Kiedy tylko świat wchodził w recesję Stany Zjednoczone wykupywały go z kłopotów drukując dług i kredyt. To czyniło wszystkich szczęśliwymi i świat kręcił się dalej. Tym razem jest inaczej. Od 1980 roku, zgodnie z dyrektywami WTO, NAFTA i CAFTA, cła ochronne zostały praktycznie zlikwidowane. Wolny handel, globalizacja, offshoring i outsourcing międzynarodowych korporacji zniszczyły wewnętrzną infrastrukturę produkcyjną Stanów Zjednoczonych likwidując 42.400 przedsiębiorstw i 8.5 miliona dobrze płatnych miejsc pracy. Tak długo, jak się na to pozwala Stany Zjednoczone nie będą mogły być konkurencyjne, a ich status wśród innych narodów będzie się obniżał. Jedynym sposobem zatrzymania tego ślepego podążania ku przepaści jest porzucenie WTO, NAFTA i CAFTA, przywrócenie ceł ochronnych, w tym karnych dla tych krajów, które kontynuują deprecjonowanie własnych walut. Jeśli to nie zostanie zrobione, kraj ten, ze swoim niespłacalnym długiem, będzie sko
ńczony.
Zgadza się, cła oznaczają wyższe ceny importowanych produktów i wzrost inflacji. Jednak deficyt handlowy zmniejszyłby się, a dolar ustabilizował. Wszystkie amerykańskie korporacje, które przeniosły produkcję za granicę, czerpiąc korzyści z taniej siły roboczej i trzymając zyski w rajach podatkowych, aby uniknąć płacenia podatków w USA, dłużej nie mogłyby tego robić. Sprawy te muszą zostać zmienione - i to szybko. W przeciwnym razie pozycja konkurencyjna Ameryki zostanie do reszty zniszczona. Inne kraje będą w stanie nabywać więcej produkowanych lokalnie dóbr za swoje silniejsze waluty, podwyższać standard życia i rozwijać krajowe gospodarki.
Ci, których celem jest ustanowienie rządu światowego, wiedzą że jeśli dany kraj nie posiada zdrowej bazy przemysłowej, nie może się stać krajem sukcesu. To, co uczyniono Europie i Stanom Zjednoczonym w imię wolnego handlu, to poprzez zniszczenie struktur gospodarczych i ekonomicznych państwa, zmuszenie społeczeństw do zaakceptowania Rządu Światowego . Ta świadoma destrukcja właśnie taki ma cel.
http://theinternationalforecaster.com/International_Forecaster_Weekly/Measures_Needed_To_Avoid_Greater_Government_Failure