Międzynarodowe organizacje zajmujące się prawami człowieka, takie jak Fundusz Narodów Zjednoczonych na Rzecz Dzieci (UNICEF) i brytyjski fundusz "Save the Children" twierdzą, że co dziesięć minut w Jemenie umiera dziecko, co gorsza - umiera ono z powodu uleczalnej choroby. Co 35 sekund, kolejne dziecko zaraża się cholerą w tym rozdartym wojną kraju. Śmiertelność dzieci wraz z epidemią cholery, która osiągnęła katastrofalne proporcje, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej katastrofy humanitarnej, która się rozwija w Jemenie w wyniku inwazji wojskowej z zagranicy. Jednak zachodnie media i politycy pozostają głusi, głupi i ślepi, gorliwie udając, że nie widzą tragicznych rozmiarów katastrofy, której jesteśmy świadkami w Jemenie. Obserwując strumień nowych doniesień o cywilach, którzy giną z rąk arabskich żołnierzy wyposażonych w różnego rodzaju broń pochodzącą od Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, musimy przyznać, że Jemen został przemieniony w strefę nieustannego ludobójstwa.
Wszystko zaczęło się w
marcu 2015 r., Kiedy Arabia Saudyjska, korzystając z pełnego
poparcia USA i Wielkiej Brytanii, bez jakiejkolwiek zgody wydanej
przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, rozpętała zbrojną agresję wobec
Jemenu, działając tak jawnie i rażąco, jak tylko Waszyngton
odważyłby się wcześniej.
Aby uczynić tę brudną wojnę jeszcze gorszą, Arabia Saudyjska wprowadziła ekonomiczną blokadę Jemenu, sprowadzając niewyobrażalne cierpienia na spokojną ludność Jemenu. Dlatego też, poza ogromnymi ofiarami, jakie Arabia Saudyjska wyrządziła ludności lokalnej za pomocą wszelkiego rodzaju broni, Rijad powinien być pociągnięty do odpowiedzialności za dziesiątki tysięcy cywilnych ofiar śmiertelnych spowodowanych niedożywieniem. Jednak dla społeczności zachodniej ogromna cywilna liczba ofiar śmiertelnych jest tylko skutkiem ubocznym tak zwanej "wojny z terrorem". Ze względu na skandaliczne działania tak zwanej koalicji międzynarodowej, Światowa Organizacja Zdrowia nie była w stanie dostarczyć do Jemenu 500 000 szczepionek przeciwko cholerze, chociaż leki te mogły uratować życie tysięcy cywili.
Według oficjalnych
raportów w czasie wojny ponad 3 miliony Jemeńczyków opuściło
kraj, a co najmniej 13 tysięcy cywili zostało zabitych.
Nieoficjalna liczba ofiar śmiertelnych wynosi około 30 000 osób.
Ogółem dwa miliony dzieci nie mogą uczęszczać do szkoły, a
prawie 15 milionów osób jest pozbawionych dostępu do podstawowej
opieki medycznej i przepisanych leków, niektórych z nich pilnie
potrzebnych.
W samym tylko
październiku ubiegłego roku 114 osób (według niektórych
raportów, 140 osób) zmarło w wyniku nalotów przeciwko procesji
pogrzebowej w Sanie, a kolejne 600 zostało rannych. Jednak arabskie
bombardowania placów i obozów dla uchodźców w Jemenie odbywają
się prawie codziennie, co oznacza, że nie da się dokładnie
określić liczby ofiar śmiertelnych.
Mimo powtarzających się
oświadczeń ekspertów ONZ, że Arabia Saudyjska narusza prawo
międzynarodowe, tak zwana "demokratyczna" społeczność
międzynarodowa niechętnie kładzie kres temu bezprawiu.
W wyniku nieustających
nalotów przeprowadzanych przez siły saudyjskie przeciwko Jemenowi,
szkoły, szpitale i inne ważne obiekty infrastruktury cywilnej leżą
w ruinie. Zasilanie prądem jest niedostępne nawet w dużych
miastach, a rezerwy wody pitnej są nadal bardzo ograniczone. Przy
cichej aprobacie Waszyngtonu tak zwana koalicja saudyjska dołożyła
wszelkich starań, aby ludność Jemenu nie zdołała przetrwać
ataku, naśladując taktykę, którą Trzecia Rzesza stosowała na
terytoriach przez siebie okupowanych, a która później była
używana przez Stany Zjednoczone w Wietnamie.
Z 27 milionów osób
żyjących w Jemenie prawie 20 milionów doświadcza ostrego
niedoboru żywności, co oznacza, że są poddawani zagłodzeniu
na śmierć. Jednakże głosy demokratycznych obrońców praw
człowieka z tej okazji z jakiegoś powodu są prawie niesłyszalne.
Zachodnie elity polityczne nie dają po prostu zgody kontrolowanym
przez państwo mediom na rozpoczęcie "krucjaty" przeciwko
Arabii Saudyjskiej z powodu ciągłego łamania praw człowieka w
Jemenie, tak jak było to zrobione z Libią i Syrią, gdzie pretekst
naruszenia praw człowieka był użyty wyłącznie do osiągnięcia
własnych celów Waszyngtonu.
Jeśli chodzi o pomoc
udzieloną przez Wielką Brytanię Arabii Saudyjskiej w kampanii w
Jemenie, to opiera się ona na rozległym doświadczeniu w
zarządzaniu dawną kolonią, kiedy port Aden był jednym z
najważniejszych centrów handlowych w sieci handlowej Imperium
Brytyjskiego, która obejmowała dwie trzecie świata.
Zarówno USA, jak i
Wielka Brytania, wraz z kilkoma innymi członkami Sojuszu
Północnoatlantyckiego, odnoszą oszałamiające zyski z
uczestnictwa w kampanii wojskowej w Jemenie. W czasie rządów
administracji Obamy Stanom Zjednoczonym udało się sprzedać broń o
wartości 200 miliardów dolarów, z czego Arabia Saudyjska kupiła
broń za ponad połowę tej sumy. Donald Trump kontynuuje dzieło
swego poprzednika, podpisując z Rijadem kolejną umowę na sprzedaż
broni na łączną kwotę 110 miliardów dolarów.
Amnesty International co
jakiś czas potępia Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię za
dostarczanie broni Arabii Saudyjskiej, wykorzystywanej podczas wojny
w Jemenie. Grupy obrońców praw człowieka, szacują, że oba
kraje wysłały do Rijadu broń o wartości ponad 5 miliardów
dolarów, od czasu rozpoczęcia w marcu 2015 r. zbrojnej interwencji
Arabii Saudyjskiej w Jemenie.
Brytyjczycy, "partnerzy w zbrodni", nie tylko szkolą pilotów z Arabii Saudyjskiej, którzy następnie bombardują miasta Jemenu, ale również odmawiają zbadania "powiązań Rijadu z ekstremistami", chociaż obecnie prawie wszyscy o nich wiedzą. Brytyjski Sąd Najwyższy, który, jak twierdzą, zazwyczaj bronił "praw człowieka", był niechętny rozpatrzeniu apelacji podjętej przez Kampanię Przeciw Handlowi Bronią (CAAT), która wcześniej wezwała Wielką Brytanię do zawieszenia dostaw sprzętu wojskowego do Arabii Saudyjskiej.
W Stanach Zjednoczonych
podobnie odmawia się uznania tych zbrodni wojennych. Niedawno Sąd
Okręgowy Stanów Zjednoczonych w Dystrykcie Kolumbii jednogłośnie
poparł decyzję sądu niższej instancji, który orzekł, że nie
jest on uprawniony do zaskarżenia decyzji Waszyngtonu o atakach
rakietowych z użyciem dronów przeciwko domniemanym celom
terrorystycznym. Proces rozpoczął się w 2015 roku, kiedy rodziny
zabitych Jemeńczyków złożyły pozew przeciwko prezydentowi USA
Barackowi Obamie i rządowi USA, oskarżając ich o zamordowanie
cywilów z zimną krwią.
Można się tylko
zastanawiać, jakiej skali tragedia zmusi w końcu społeczność
międzynarodową do sprowadzenia sprawców ludobójstwa w Jemenie
przed oblicze sprawiedliwości, aby odpowiedzieli za swe zbrodnie? A
tych jesteśmy świadkami wielu.
Martin Berger jest
niezależnym dziennikarzem i analitykiem geopolitycznym, piszącym specjalnie dla internetowego magazynu "New Eastern Outlook".