sobota, 4 grudnia 2010

Rząd światowy bankierów



W ślad za wystąpieniem Kahna na konferencji banków centralnych media mainstreamu kontynuują propagandę światowego rządu bankierów tworzonego pod egidą okrytego złą sławą Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wczoraj portal forsal.pl, za gazetą Dziennik Gazeta Prawna, zamieścił artykuł zatytułowany "Nowy wspaniały świat MFW". Przyjrzyjmy mu się.
"Podczas kryzysu Międzynarodowy Fundusz Walutowy urósł do roli faktycznego centrum globalnej gospodarki."

Określenie "urósł" ma sugerować czytelnikowi, że owe zmiany są wynikiem jakiegoś naturalnego prawa, a nie dążeń określonej grupy interesów. W rzeczywistości MFW nie „urósł” do tej roli, tylko został do niej wyniesiony.
"Dotąd pieniądze brały od niego wyłącznie Drugi i Trzeci Świat." 

Brały? Bardziej zgodne z rzeczywistością byłoby określenie: pożyczały. I to na procent. Ale tu nie chodzi o zgodność z rzeczywistością.
"Dziś fundusz ratuje przed plajtą bogatą Europę."

Ratuje przed plajtą”. Dobre. „Bogatą Europę”. Jeszcze lepsze. W rzeczywistości bailouty MFW ratują przed plajtą nie rządy, a banki będące posiadaczami obligacji zagrożonych krajów. "Ratunek" w postaci oprocentowanej pożyczki powoduje wpędzenie danego kraju w jeszcze większy dług, tym razem względem MFW. Jednocześnie kraj jest pozbawiany suwerenności poprzez zmuszenie do zaakceptowania ostrych cięć socjalnych (austerity program - obniżka płac, podwyżka podatków, podniesienie wieku emerytalnego).
"Jeszcze trzy lata temu Międzynarodowy Fundusz Walutowy wydawał się instytucją bez znaczenia. Ot, kolejna przybudówka do coraz bardziej bezwolnej ONZ. Jednak gdy przyszedł kryzys, MFW urósł do rangi centrum światowej gospodarki. Ma dziś więcej pieniędzy niż kiedykolwiek, dyktuje warunki polityki ekonomicznej już nawet krajom bogatego Zachodu i coraz częściej wchodzi w rolę faktycznego światowego rządu."

Nie wymaga chyba komentarza. Kiedy dłużej nie da się czegoś ukrywać, pozostaje tylko jedno wyjście - ogłosić to. Najpierw mieliśmy zatem wystąpienie Kahna na konferencji we Frankfurcie otwarcie nawołującego do utworzenia rządu światowego, a teraz, w ślad za tym, artykuły w mainstreamie przygotowujące społeczeństwo do oswojenia się z tą myślą. Dalej będziemy urabiani nie tylko do oswojenia się, ale do zaakceptowania rządu światowego – będącego w rzeczywistości dyktaturą banków na skalę globu.
"Mniej więcej w tym samym czasie, jesienią 2008 roku, Rumunia dostała 13 mld dol. Ukraina poprosiła o 16 mld, a Islandia o kolejne 2 mld. Z kolei Węgry wyciągnęły rękę po 15 mld dol."

Dostała.” Brzmi jak prezent. W rzeczywistości - pożyczyła. Na procent.
Ukraina „poprosiła”, a Węgry „wyciągnęły rękę”. Państwa błagające wszechpotężny MFW o ratunek. W tych słowach zawarta jest kwintesencja idei rządu światowego - wpędzić kraje w tak olbrzymie długi, że będą zmuszone prosić i błagać o pieniądze.
„Potem przyszedł czas na starą Unię: latem 2009 roku MFW musiał wysupłać 30 mld euro na oddłużenie Grecji, a w ubiegłym tygodniu przyrzec tyle samo środków przyciśniętej bankowym długiem Irlandii.”

Oddłużenie”? Jak można nazywać oddłużeniem oprocentowaną pożyczkę powodującą powstanie jeszcze większego długu? No cóż, można. W służalczych mediach propagujących światową dyktaturę banków.

przyciśniętej bankowym długiem Irlandii” - ciekawe jakim cudem słowo prawdy przeniknęło do artykułu? Dług bankowy – kluczowa sprawa i powód obecnego kryzysu. Emisja pieniędzy przez banki jako oprocentowany dług. Temat zasadniczy, którego zrozumienie determinuje zrozumienie pozostałych wydarzeń.
„Dla założonej w 1944 roku w Bretton Woods instytucji to zupełnie nowa sytuacja. Przez kilka dekad jej głównym zadaniem była niemal wyłącznie stabilizacja gospodarek Drugiego i Trzeciego Świata.”

Nowa sytuacja” polega na tym, że katastrofę gospodarczą sprowadzaną do tej pory na kraje Trzeciego Świata, MFW sprowadza teraz na kraje rozwinięte. Znającym efekty działalności MFW w Argentynie nie trzeba uzmysławiać jak nieadekwatne jest określanie owej katastrofy „stabilizacją gospodarek”.
„MFW pomagał Argentynie, Meksykowi, Korei Południowej czy wychodzącym z realnego socjalizmu państwom Europy Wschodniej.”

Pomagał”. „Rozwiązywanie” problemu długu poprzez udzielanie oprocentowanej pożyczki wpędzającej w jeszcze większy dług w propagandzie MFW nazywa się „pomaganiem”. Bardziej adekwatne jest rozumienie tego jako pomaganie w popadaniu w większe długi.
„Od dwóch lat fundusz ćwiczy się jednak w zupełnie nowej roli: superbohatera ratującego finanse publiczne krajów Unii Europejskiej, największego i najbardziej rozwiniętego organizmu gospodarczego na kuli ziemskiej.”

Abstrahując od komicznie nieprawdziwego określenia Unii Europejskiej jako „największego i najbardziej rozwiniętego organizmu gospodarczego na kuli ziemskiej” istotne jest dalsze przedstawianie MFW jako „superbohatera ratującego finanse publiczne”. Superbohater najpierw dostaje pieniądze od krajów członkowskich, a następnie pożycza im je na procent. Doprawdy niezwykle bohaterska działalność.
„Dzięki decyzji G20 z kwietnia 2009 roku ma do tego odpowiednie narzędzia. Wówczas przestraszeni kryzysem szefowie rządów największych globalnych gospodarek zwiększyli środki na MFW z 250 mld do 950 mld dol.”

przestraszeni kryzysem szefowie rządów” - tchórze ci, zamiast odebrać bankom prawo do emisji pieniędzy w postaci długu odsetkowego postanowili jeszcze bardziej ubezwłasnowolnić własne narody względem bankierów „zwiększając środki na MFW” - czyli przekazując MFW pieniądze, aby ten mógł im je z powrotem pożyczyć na procent. Doprawdy genialne. Należy im się zbiorowy Nobel z ekonomii. A potem postawienie przed trybunałem stanu.
„Pieniądze (w postaci bezgotówkowych zapisów księgowych, czyli specjalnych praw ciągnienia, tzw. SDR-ów) pochodzą ze składek państw członkowskich.”

Oto marzenie bankierów - nowa waluta światowa. Narzędzie zniewolenia wszystkich narodów.
„Gdy jednak kraj zgłasza się po pomoc, zasoby zamieniają się w jak najbardziej realną gotówkę.”

Czarodzieje. Najpierw otrzymują „pieniądze pochodzące ze składek państw członkowskich”, które zamieniają na „zapisy księgowe”, które potem znów zamieniają na „realną gotówkę”. Istna magia bankierska. W tym procesie „realna gotówka” jest oczywiście pożyczana na procent błagającym o „pomoc” krajom. I co "najważniejsze":
„pieniądze płyną niemal natychmiast.”

Tak, tak. Nie musisz czekać. Możesz zadłużyć swój kraj w MFW „niemal natychmiast”.
„Wystarczy przyciśnięcie odpowiedniego guzika w waszyngtońskiej centrali i na kontach władz w Rejkiawiku, Budapeszcie czy Atenach ląduje pierwsza transza pomocy.”

Czyż to nie wspaniałe? „W waszyngońskiej centrali” ktoś przyciska „odpowiedni guzik” i pożyczka od razu ląduje na kontach władz. Niczego tak bankierzy nie lubią jak zadłużać swoich niewolników. Z tym się nie ociągają.
„Kredyt jest z założenia preferencyjnie oprocentowany (z reguły ok. 5 proc.)”

Cudownie. Jakież to wspaniałe wziąć „preferencyjnie” oprocentowaną pożyczkę od MFW. Przy okazji jeszcze większego zadłużania swojego kraju poddać się jednocześnie dyktatowi MFW wprowadzając program oszczędnościowy, degradujący standard życia obywateli i pozbawiający kraj suwerenności.
„Na rynkach komercyjnych zadłużonym krajom nikt by pieniędzy tak korzystnie nie pożyczył.”

Korzystnie”. Cóż za niezmierna korzyść, aby mając dług zaciągnąć jeszcze większy.


Popatrzmy na to w ten sposób: Zagrożone bankructwem państwa są chore.” 

A może popatrzmy na to w ten sposób: Emisja pieniędzy przez banki jako dług odsetkowy jest chora. Odbierzmy bankom prawo do emisji pieniędzy i wyemitujmy je bezodsetkowo przez rząd.
„My jesteśmy doktorem, a nasze pieniądze to lekarstwo, które przepisujemy pacjentom, by ustabilizować ich stan” – lubi definiować zadanie MFW jego obecny szef Dominique Strauss-Kahn.”

Zróbmy bardziej adekwatne porównanie: "Rządy są uzależnione od narkotyku w postaci pieniędzy emitowanych przez banki jako dług. My (MFW) jesteśmy dilerem tego narkotyku uzależniającym rządy jeszcze bardziej."
„Jednak zaraz dodaje: „Ale samo lekarstwo nie wystarczy. Aby wrócić do zdrowia, pacjent musi zmienić swój styl życia. Inaczej się nie da”.

Czy chodzi mu oto, aby pacjent (rządy) porzuciły zależność od dilera (MFW) i same wyemitowały walutę? Nie. Pacjent ma zamiast trzech posiłków dziennie zacząć jeść jeden (program oszczędnościowy), aby wystarczyło na heroinę z MFW (pożyczka).
„To właśnie cena pomocy przyjętej od MFW”

Ceną tej „pomocy” jest program oszczędnościowy oznaczający bezrobocie, głód i biedę.
„Zaraz po przekazaniu pierwszej transzy do stolicy zadłużonego kraju jedzie delegacja z Waszyngtonu.”

Nie czekają – wysłannicy jadą z dyktatem w teczkach, aby przedstawić program oszczędnościowy – podwyżki podatków, cięcia płac i świadczeń socjalnych. Pytanie za 100 punktów: kto od tego momentu rządzi krajem – rząd czy MFW?
„Patrzy przez ramię rządu w księgi ministerstwa finansów i w porozumieniu z centralą wydaje zalecenia, które zazwyczaj nie budzą zachwytu lokalnych polityków: podwyższyć podatki, otworzyć któryś z cieszących się przywilejami sektorów gospodarki narodowej, obniżyć wydatki, zamrozić pensje urzędników albo emerytury.”

wydaje zalecenia” - a może bardziej polecenia?
otworzyć któryś z cieszących się przywilejami sektorów gospodarki narodowej” - „otworzyć” (ach, te bankierskie eufemizmy) czyli sprywatyzować, a więc sprzedać, aby kolesie bankierzy mogli kupić za wytworzone przez siebie pieniądze.
„Ale proszące o pomoc rządy nie mają zazwyczaj innego wyjścia, niż wypić niesmaczną miksturę.”

Tylko jeśli są tak tchórzliwi i głupi, że nie potrafią przeciwstawić się MFW. Przykład Węgier pokazuje, że jednak można.
„Alternatywa wygląda bowiem zazwyczaj tak: bez pieniędzy z MFW rating leci w dół, a państwo ma coraz większe problemy z obsługą istniejącego zadłużenia, nie mówiąc już o zaciąganiu nowych zobowiązań.”

Obsługa istniejącego zadłużenia” polega na pożyczaniu wciąż od banków emitowanych przez nie na procent pieniędzy. Prawdziwa alternatywa wygląda tak, że bankom prywatnym odbiera się prawo do emisji pieniędzy i wprowadza zakaz lichwy, ustanawiając narodowy bank emitujący walutę bezodsetkowo.
„Kapitał ucieka, więc sypie się realna gospodarka. Kraj wchodzi w długotrwałą recesję połączoną zazwyczaj z ostrym kryzysem bankowym. W końcu, by złapać trochę oddechu, ogłasza, że nie jest w stanie spłacić wszystkich swoich zobowiązań, i prosi wierzycieli o renegocjacje zadłużenia. Czyli w praktyce bankrutuje.”

Prosi wierzycieli” - rząd prosi. I kto tu rządzi? Nie trzeba chyba dodawać, że wierzycielami są w większości banki. Bankructwo oznacza niespłacenie pożyczonych na lichwiarski procent pieniędzy. I bardzo dobrze. Właśnie to należy zrobić. Niech wreszcie bankierzy zapłacą za kryzys własnego systemu.
„Amerykanie jako gospodarczy i polityczni zwycięzcy II wojny światowej wymyślili MFW właśnie po to, by zapobiec takim sytuacjom.”

Oczywiście - nie podano tylko dlaczego. A jest tak dlatego, że bankructwo i straty banków z tytułu nie spłaconych przez rządy obligacji to najczarniejszy koszmar bankierów. Bankierów, którzy trzymają w garści nie tylko Stany Zjednoczone, poprzez kontrolę emisji dolara (Fed), ale i resztę krajów Zachodu, w których bez wyjątku panuje ten sam system emisji pieniędzy przez banki (bank centralny-->banki komercyjne-->dłużnicy[rząd/podatnicy]).
„W ich interesie leżała przecież odbudowa stabilnych i wiarygodnych partnerów handlowych w Europie i Ameryce Łacińskiej. Biały Dom szybko jednak zauważył, że instytucja może być czymś więcej niż tylko uzupełnieniem stworzonej w tym samym czasie ONZ.”

Może być na przykład światowym bankiem centralnym emitującym światową walutę, w której wszystkie bez wyjątku kraje się zadłużą. Z tym, że Biały Dom ma tu tyle do gadania, ile bankierzy wyświetlą Obamie na teleprompterze.
„Lista niedemokratycznych, lecz stojących po stronie USA w walce ze światowym komunizmem reżimów, które latami korzystały z linii kredytowych MFW, jest bardzo długa. Znalazły się na niej m.in.: Chile generała Augusta Pinocheta, Brazylia Humberta Branco czy Zair Mobutu Sese Sekko. Po upadku ZSRR MFW nie stracił swojej użyteczności. Wręcz przeciwnie: nadawał się idealnie do promowania już jak najbardziej gospodarczych interesów zachodniego kapitału. – Meksykański kryzys lat 1994 – 1995, potem kłopoty Rosji i Ukrainy, a wreszcie krach azjatycki lat 1997 – 1998. We wszystkich tych przypadkach fundusz oferował pomoc, uzależniając ją od przepisania tamtejszym gospodarkom ostrej liberalnej
kuracji, na której najbardziej korzystał amerykański i zachodnioeuropejski kapitał – uważa Simon Johnson, który był głównym ekonomistą MFW w latach 2007 – 2008.”

Heh, powiedział prawdę. Czyżby skłoniły go do tego wyrzuty sumienia? I dalej również gorzka prawda, określana mianem „niejednego głosu krytycznego wobec polityki MFW” (kolejny bankierski eufemizm). Krytyka MFW jest w propagandzie określana jako „kontrowersyjna”:
„W 2008 roku w kontrowersyjnym studium grupa analityków z Yale i Cambridge dowodziła, że w 21 krajach Europy Wschodniej i byłego ZSRR, w których stosowano programy naprawcze MFW, śmiertelność z powodu gruźlicy (uważana za podstawowy wskaźnik publicznego zdrowia) zwiększyła się o 16 proc.
Co gorsza, plany ratowania krajów przed bankructwem były nie dość, że bolesne, to czasem po prostu nieskuteczne. Wprawdzie od czasu powołania do życia MFW średni czas bankructwa państwa (czyli okres praktycznego odcięcia od rynków finansowych) spadł ze średnio sześciu do trzech lat, jednak do dziś większość pracowników MFW z dłuższym stażem czerwieni się na dźwięk słowa „Argentyna”. – W latach 90. pod wpływem funduszu Buenos Aires wdrożyło reformy, zbiło inflację, zmodernizowało system bankowy i zyskało stabilność polityczną. W waszyngtońskiej centrali stawiano Argentynę za przykład, obwołano prymusem regionu. Niestety w 1998 roku kraj zawalił się i ogłosił niewypłacalność, co było największym bankructwem w dotychczasowej historii – mówi nam Carmen Reinhart, ekonomistka z Uniwersytetu Maryland i znawca problematyki państwowych bankructw.”

Niemożliwe. Jakim cudem? Przy tak genialnym programie naprawczym? Einstein zdefiniował kiedyś szaleństwo jako oczekiwanie wciąż innych rezultatów tych samych działań. Kolejny akapit dowodzi, że MFW i rządy, które implementują jego zalecenia (polecenia) spełniają tę definicję:
„Karta odwróciła się wraz z wybuchem obecnego kryzysu finansowego i w kolejce po pieniądze od MFW zaczęli się ustawiać już nie kraje Azji czy Ameryki Łacińskiej, ale członkowie Unii Europejskiej. Fundusz musiał odnaleźć się na nowo. „Każdy kraj jest inny. W jednym da się podwyższać podatki, a w innym nie. MFW musi za każdym razem dostosować plan zaciskania pasa do warunków panujących na miejscu” albo „Nie możemy lansować wzrostu dla samego wzrostu. Pobudzanie rozwoju PKB bez tworzenia nowych miejsc pracy nas nie interesuje. Człowiek też się liczy” – to nie są słowa niezadowolonego z programu MFW szefa bankrutującego kraju czy wojującego antyglobalisty, ale oficjalne stanowisko szefa funduszu Dominique’a Strauss-Kahna. W podobnym tonie wypowiadają się też jego najbliżsi współpracownicy. Na przykład główny ekonomista MFW, wykształcony w Cambridge Francuz Olivier Blanchard, który w jednym ze swoich niedawnych raportów stwierdził, że niska inflacja i niskie deficyty nie mogą być jedynym celem polityki gospodarczej rozsądnego rządu. Jeszcze kilka lat temu takie słowa w ustach głównego stratega MFW brzmiałyby jak herezja.”

Gdzie tu jakieś zmiany w metodzie? Stara bankierska gadka-szmatka dla naiwnych o „tworzeniu miejsc pracy”. Nie potrzebujemy nowych miejsc pracy, tylko sprawiedliwego podziału jej wytworów. Jeśli niski deficyt nie jest „jedynym celem” to co oprócz tego nim jest? „Główny ekonomista” „wykształcony w Cambridge” (uwaga – autorytet!) „w jednym z raportów” - nie raczył powiedzieć.

Człowiek też się liczy”... – po 60 latach działalności MFW dostrzegł ludzi. Na razie gdzieś na dalszym miejscu, ale jednak. Przypomina to stary dowcip o dobroci Stalina: Podczas kręcenia filmu propagandowego do Stalina podbiega z tłumu dziewczynka i mówi: „-Wujku, daj cukierka”. A Stalin na to: „-Spierdalaj!”. W tym momencie kamera robi błyskawiczny najazd na planszę z napisem: „A mógł zabić!”.
W kierunku światowego rządu

Nowe podejście do problemu zadłużenia widać przy okazji najnowszych negocjacji z kolejnymi europejskimi rządami. Na przykład z Węgrami – starym znajomym, który przez wiele lat swojej najnowszej historii wisiał na garnuszku funduszu: między 1982 a 1996 rokiem Węgrzy dostali od MFW siedem linii kredytowych, a w 2008 roku Budapeszt musiał sięgnąć po kolejną. Po kwietniowych wyborach i zmianie władzy nowy rząd premiera Viktora Orbana ogłosił, że nie zamierza zgodzić się na warunki naprawy gospodarki dyktowane przez MFW. Poszło o koncepcję zasypywania dziury budżetowej. Szef Fideszu chciał opodatkować wielki zagraniczny biznes, MFW uważał, że trzeba ciąć socjal.”

Więc na czym polega owe „nowe podejście do problemu zadłużenia”? Na tym, że „szef Fideszu chciał opodatkować wielki zagraniczny biznes, [a] MFW uważał, że trzeba ciąć socjal”? Przecież to dokładnie to samo podejście co zawsze. Einstein miał rację...
„Skończyło się na widowiskowym zawieszeniu współpracy przez Budapeszt. Nie minęło jednak kilka miesięcy, a obie strony przymierzają się do powrotu do stołu rokowań. MFW w swoim październikowym raporcie o stanie węgierskiej gospodarki chwalił Budapeszt za ustabilizowanie sytuacji gospodarczej. A Orban odwdzięczył się zeszłotygodniową zapowiedzią, że nadzwyczajne podatki dla grubych ryb z branży telekomunikacyjnej i bankowej znikną po 2012 roku.”

Zniesienie podatków dla bankierów – oto warunki MFW. Czy ktoś jeszcze wątpi w czyim interesie działa ta instytucja?
„Fundusz ustąpi też prawdopodobnie rządowi Irlandii, który upiera się, by utrzymać niski (i z tego powodu krytykowany np. przez Niemcy) 12,5-proc. CIT. – MFW myśli teraz bardzo pragmatycznie. Chce za wszelką cenę uniknąć sytuacji, w której zagrożone bankructwem europejskie państwa nadludzkim wysiłkiem uzdrawiają finanse publiczne, ale zabijają wszelką nadzieję na wzrost gospodarczy, więc i tak w pewnym momencie bankrutują – mówi nam Mark Cliff, główny ekonomista banku ING w Londynie.”

Więc na Węgrzech MFW domaga się zniesienia podatku od banków, a w Irlandii „ustąpi” zgadzając się na jego... nie podniesienie. Pogratulować irlandzkim negocjatorom...
„Pragmatyzm Dominique Strauss-Kahna i jego drużyny to po prostu wynik prostej kalkulacji: z pomocy MFW korzysta dziś pięć krajów UE, a dwa kolejne, Portugalia i Hiszpania, są tego bardzo bliskie. Koszty tej operacji ratunkowej dalece przekraczają dotychczasowe programy pomocowe, którymi zawiadywał fundusz. Ich fiasko oznacza nieuchronny powrót recesji w skali globalnej.”

Dominique i jego drużyna” - jakiż wspaniały obrazek bohaterów ratujących uciemiężone narody. A fiasko ich bohaterskiej „pomocy” oznacza „nieuchronny powrót recesji”. Musimy więc trzymać kciuki i domagać się, aby i nas uratowali.

 
„Niektórzy ekonomiści (jak choćby Nouriel Roubini w rozmowie z „DGP”) twierdzą, że mimo dobrych chęci UE i MFW może nie wystarczyć pieniędzy na wydźwignięcie strefy euro z kryzysu zadłużeniowego. Wówczas pozostaną dwa wyjścia. Albo o
głoszenie bankructwa przez któryś z krajów Eurolandu (czego konsekwencji nikt nie jest w stanie dziś przewidzieć), albo poproszenie o więcej pieniędzy gospodarek wschodzących, takich jak Chiny. Ostatecznie one również są zainteresowane stabilnością międzynarodowego systemu finansowego. Pierwszy krok w tym kierunku wykonali ministrowie finansów krajów G20 na październikowym szczycie w Korei Południowej, decydując o przesunięciu 6 proc. głosów ważonych (a co za tym idzie także wkładów do budżetu MFW) na korzyść gospodarek wschodzących. Oczywiście kosztem Europy. Wygląda na to, że MFW będzie dalej ewoluować w kierunku jeśli nie światowego rządu, to przynajmniej pociągającego za najważniejsze finansowe sznurki nowego globalnego ładu.” 

Ostatnie zdanie mówi samo za siebie i spełni się, jeśli ludzie nie przeciwstawią się tej tyranii.