poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Finansowy terror: Jak międzynarodowi bankierzy łupią narody – część 10





Depresja systemu bankowego

Pod koniec czerwca 2011 roku BIS "wezwał Europę do zaprzestania wahań i znalezienia trwałego rozwiązanie kryzysu zadłużenia", a w swoim rocznym sprawozdaniu napisał: "Od ponad roku europejscy decydenci szamoczą się, by sklecić krótkoterminowe rozwiązania dla najbardziej dotkniętych kryzysem krajów, debatując jednocześnie jak zaprojektować trwałe i wiarygodne długoterminowe rozwiązanie", dodając, że "muszą dokończyć dzieła, raz na zawsze." Ponadto, BIS ostrzegł: "Rządy, które odkładają na później zajęcie się swymi problemami fiskalnymi podejmują ryzyko poniesienia kary nagłej i ostrej." [1]

BIS dalej ostrzegł, że inflacja musi być zwalczona przez banki centralne przez podniesienie stóp procentowych, a tym samym uczynienie pieniędzy droższymi, oraz że "w perspektywie szybkiego zanikania wzrostu, polityka pieniężna powinna być szybko przywrócona do normy, a kraje powinny podjąć pilne działania w celu zlikwidowania deficytów budżetowych." Rekomendacje BIS były przeznaczone zarówno dla gospodarek rynków wschodzących (takich jak Chiny, Indie, Brazylia, itp.) jak i zaawansowanych gospodarek uprzemysłowionych (Europa, Stany Zjednoczone). BIS "ostrzegł polityków, by nie spodziewali się normalnego ożywienia gospodarczego, ponieważ większość przedkryzysowego wzrostu było niezrównoważone i potencjał został zniszczony na zawsze, zwłaszcza w sektorze finansów i budownictwa." Jak napisał Financial Times:

Rosnące ceny żywności, energii i innych surowców podkreśliły konieczność rozpoczęcia podnoszenia stóp procentowych przez banki centralne na całym świecie, być może nawet szybciej niż zostały one obniżone”, oświadczył BIS w swoim sprawozdaniu. "Wysoce akomodacyjna polityka monetarna szybko staje się zagrożeniem dla stabilności cen", konkludował.

Fakt, że stopy procentowe są tak niskie już tak długo, również wprowadza nowe zagrożenia do światowego systemu finansowego, nawet jeśli polityka ta została wprowadzona początkowo przez chęć ograniczenia ryzyka”, dodaje raport.

"Utrzymywanie bardzo niskich stóp procentowych w głównych gospodarkach rozwiniętych opóźnia niezbędną korektę bilansu gospodarstw domowych i instytucji finansowych," napisał BIS. [2]


Innymi słowy, według BIS, nadszedł czas, aby zacisnąć pętlę. Podniesienie stóp procentowych oznacza, że ​​pożyczki i wierzytelności stają się bardziej kosztowne dla rządów, korporacji, banków i osób prywatnych. Deklarowanym celem tego, według BIS, jest zmniejszenie presji inflacyjnej, kiedy pieniądze są drukowane i łatwo przekraczają granice państw wraz z niemal zerowymi stopami procentowymi, czyniącymi pieniądz tanim. Swobodny przepływ pieniędzy (niskie stopy procentowe) umożliwiły nadmuchanie i wzrost bańki na rynku nieruchomości (i innych baniek, takich jak bańka na rynku nieruchomości komercyjnych). Niskie stopy procentowe mają w zamierzeniu zachęcić do inwestycji i udzielania kredytów, ale oczywiście duże banki, które dostały pieniądze z dofinansowań rządowych, nie zwiększyły akcji kredytowej, zwiększyły za to premie swoich dyrektorów. To dlatego niskie stopy procentowe, mające w zamierzeniu pobudzić wzrost gospodarczy, były utrzymywane na niskim poziomie od początku kryzysu gospodarczego. Jednak wraz z głównymi dofinansowaniami ratunkowymi i pakietami stymulacyjnymi, do gospodarki zostały wpompowane bezprecedensowe kwoty pieniędzy, i jako takie, spychają w dół wartość wydrukowanej waluty (im więcej waluty, tym mniej wartościowa się ona staje). Powoduje to inflację (która działa jak ukryty podatek nałożony na konsumenta), ponieważ oznacza, że potrzebne jest więcej waluty, by kupić mniej. W szczególności rosną ceny żywności i paliw, co jest szczególnie dotkliwe dla konsumentów klasy średniej, których wynagrodzenia nie rosną wraz z inflacją. Tak więc, zarabiają oni mniej, kiedy muszą wydawać więcej, by kupić mniej.

BIS ostrzegł w czerwcu 2010 roku, że rekordowo niskie stopy procentowe "mające na celu pobudzenie wzrostu gospodarczego, powstrzymywały gospodarstwa domowe i banki przed zmniejszeniem ogromnych długów, które doprowadziły do ​​kryzysu kredytowego." W roku 2010 raport roczny BIS ostrzegał: "Utrzymywanie stóp procentowych w pobliżu zera zbyt długo wraz z obfitą płynnością, prowadzi do zakłóceń i stwarza zagrożenie dla stabilności finansowej i monetarnej." [3] Nawet w swoim sprawozdaniu rocznym za rok 2009 BIS napisał, że obawia się, że banki centralne mogą podnieść stopy procentowe zbyt późno, co ostatecznie doprowadzi do inflacji. W raporcie stwierdzono, że utrzymywanie niskich stóp procentowych będzie "prowadzić do inflacji, która karmi oczekiwania inflacyjne lub może napędzić kolejną bańkę cen aktywów, siejąc zarzewie następnego finansowego cyklu koniunkturalnego." [4]

Niezdecydowanie co do podniesienia stóp procentowych wynika z faktu, że nie było gospodarczego "ożywienia", a tym samym podniesienie stóp procentowych doprowadziłoby do długotrwałego zastoju lub recesji o podwójnym dnie, czy może bardziej dosadnie, bardzo głębokiej depresji. Podniesienie stóp procentowych w celu obniżenia inflacji może potencjalnie być nieskuteczne, ponieważ podniesione stopy spowodowałyby wyższe odsetki od długów, zmuszając rządy do dodruku większej ilości pieniędzy (lub wykonania dalszych ratunkowych dofinansowań i pożyczek) w celu spłacenia swoich należności, a w ten sposób więcej pieniędzy wpompowane w gospodarkę jeszcze bardziej zaostrzyłoby inflację samą w sobie. Chiński bank centralny (który jest członkiem BIS) podwyższył już stopy procentowe, a Indie mają również od roku zwiększone stopy procentowe. [5] Europejski Bank Centralny także podwyższył w lipcu stopy procentowe, po raz drugi w tym roku, do 1,5% i można spodziewać się podniesienia ich jeszcze bardziej do końca roku. [6] Roczny raport BIS za 2011 stwierdził:

Wszystkie kryzysy finansowe, zwłaszcza spowodowane przez napędzany kredytem boom cen nieruchomości, pozostawiają trwałe zniszczenia. Ale musimy wystrzegać się polityki, która spowolniłaby nieuniknioną korektę. Im szybciej rozwinięte gospodarki porzucą napędzany lewarem finansowym wzrost, który doprowadził do Wielkiej Recesji, tym szybciej porzucą brzemię destabilizującego długu nagromadzonego w ciągu ostatniej dekady i powrócą do zrównoważonego wzrostu. Czas na konsolidację publiczną i prywatną nadszedł teraz ... Powiedzmy to jasno: zawirowania na rynku towarzyszące kryzysowi fiskalnemu w Grecji, Irlandii i Portugalii zbledną przy zniszczeniach jakie nastąpiłyby w wyniku utraty zaufania inwestorów do długu skarbowego największych gospodarek." [7]


Zarówno inflacja, jak i wysokie stopy procentowe, czy też bardziej zabójcza kombinacja obu, najbardziej uderzają w przeciętnego człowieka. Inflacja uderza w gospodarstwa domowe, kiedy płace pozostają w stagnacji lub są obcinane (w ramach "środków fiskalnych oszczędności"), podczas gdy koszty towarów konsumpcyjnych (takich jak żywność i paliwa) rosną. Podniesione stopy procentowe drenują resztki zasobów konsumentów, którzy są w dużym stopniu zadłużeni i będą zmuszeni dokonywać zwiększonych płatności z tytułu swojego zadłużenia (wyższe odsetki od kredytów). Taki scenariusz dla pojedynczego dłużnika (powiedzmy średniej klasy konsumenta), może przerodzić się w scenariusz podobny do Grecji: albo pójdzie dalej w długi, aby spłacić odsetki od starych długów (jak np. spłacanie jednej karty kredytowej inną), zwiększając tym samym swoje przyszłe zobowiązania (tzw. kopanie puszki dalej wzdłuż drogi), albo zaprzestaje spłaty należności, ogłasza bankructwo i zostaje poddany nadzorowi banku, tracąc na jego rzecz wszystkie swoje aktywa. W warunkach kombinacji inflacji i wysokich stóp procentowych, klasa średnia zostanie całkowicie zubożona, ponieważ już obecnie jest klasą w całości opartą na długu.


Andrew Gavin Marshall

Global Research
Ampedstatus.com

Tłumaczenie: davidoski

free counters





czwartek, 18 sierpnia 2011

STFU David Cameron!



*STFU


free counters




Finansowy terror: Jak międzynarodowi bankierzy łupią narody – część 9





Kryzys ogarnia całą Europę

Portugalia pogrążyła się w poważnym kryzysie zadłużenia w 2011 roku. W marcu parlament krajowy odrzucił nowy, spowodowany długiem, pakiet oszczędnościowy, a "rynek" zareagował ruchem przeciwko temu państwu - "odsetki od obligacji wzrosły do nowych rekordów", a Fitch Ratings obniżyło rating długu Portugalii, natomiast Moody's zdegradowało rating kilku hiszpańskich banków, które są w dużym stopniu narażone na portugalski dług. [1] W kwietniu 2011 roku Portugalia zwróciła się o pomoc do UE i MFW i poprosiła o dofinansowanie w kwocie około 80 mld euro. Jako warunek takiego dofinansowania Portugalia została zmuszona do nałożenia ostrych działań oszczędnościowych w ramach pakietu "dostosowania strukturalnego", który "będzie zawierać reformy strukturalne, cięcia wydatków, program stabilizacji krajowego sektora finansowego oraz «ambitne» plany prywatyzacji." [2] Kiedy takie same perspektywy stanęły przed sąsiadem Portugalii, Hiszpanią, która jest uważana zarówno za kraj "zbyt duży by upaść" jak i "zbyt duży, by uratować", rząd Hiszpanii również nałożył kilka rund ciężkich działań oszczędnościowych. [3]

W maju doszło do porozumienia co do ratowania Portugalii przez UE i MFW o wartości około 111 miliardów dolarów. W ramach umowy Portugalia została zmuszona do wdrożenia programu oszczędnościowego, odrzuconego wcześniej przez parlament, cięcia wydatków (w tym emerytur) - tymczasem około 12 mld euro (17,8 miliardów dolarów) z 78 mld euro dofinansowania poszło do banków. [4] W lipcu Moody's obniżył rating kredytowy Portugalii do "statusu śmieciowego" i akcje europejskich banków gwałtownie spadły, ponieważ są one w dużym stopniu narażone na portugalski dług. Moody's ostrzegło, że Portugalia może potrzebować drugiego dofinansowania (podobnie jak Grecja), co pchnęło w górę koszty pożyczania przez Portugalię (odsetki od obligacji), pogrążając ten kraj oraz Europę jako całość w jeszcze głębszym kryzysie zadłużenia. [5]

W lipcu Moody's obniżyło rating długu Portugalii do statusu śmieciowego, zwiększając obawy, że Hiszpania i Włochy będą następnym celem. Zdegradowaniu ratingu towarzyszyło ostrzeżenie, że Portugalia może, podobnie jak Grecja, potrzebować drugiego dofinansowania, spychając europejskie rynki akcji w dół i "pogarszając kłopoty Irlandii, Hiszpanii i Włoch, których obligacji traderzy zaczęli się pozbywać, windując w górę ich oprocentowanie (odsetki)". [6] W lipcu Moody's obniżyło rating Irlandii do "statusu śmieciowego", umieszczając go w tej samej kategorii co Grecję i Portugalię oraz zaostrzając kryzys gospodarczy w tych krajach i podsycając obawy dotyczące Hiszpanii i Włoch. [7]

Włochy, z 2,6 bilionami dolarów zadłużenia wymagającego spłaty, pogrążyły się w głębokim kryzysie na początku lipca i zaczęły balansować w kierunku potencjalnego zapotrzebowania na dofinansowanie. [8] Francuskie banki mają narażenie na włoski dług w kwocie 392,6 mld dolarów (zarówno publiczny jak i prywatny), co stanowi ponad dwukrotnie więcej niż ekspozycja Niemiec [na włoski dług]. [9] Pośród rosnących obaw dotyczących długu Włoch, koszty pożyczania przez Włochy wzrosły (odsetki od obligacji), pogrążając ten kraj w jeszcze głębszym kryzysie. Rząd Włoch ogłosił zamiar wdrożenia planu oszczędnościowego w celu obcięcia budżetu o 40 mld euro.* [10] Mario Draghi, prezes Banku Włoch, poparł pakiet oszczędnościowy, nazywając go "ważnym krokiem". Mario Draghi, nawiasem mówiąc, został namaszczony do objęcia w listopadzie stanowiska prezesa Europejskiego Banku Centralnego, kiedy Jean-Claude Trichet ustąpi. [11]

Hiszpańskie banki, według raportów, miały ekspozycję na dług Portugalii w kwocie 100 mld euro, co oznacza, że ​​dofinansowanie Portugalii jest w rzeczywistości dofinansowaniem hiszpańskich banków. [12] Brytyjskie banki siedziały na około 100 miliardach funtów (około 150 miliardów dolarów) ekspozycji na dług Grecji, Portugalii i Hiszpanii - stan z kwietnia 2010 r. [13] W kwietniu 2011 roku doniesiono, że brytyjskie banki mają narażenie na dług Portugalii w kwocie 33,7 miliardów euro, mniej w porównaniu z narażeniem francuskim i niemieckim, w przeciwieństwie do długu Irlandii, gdzie banki brytyjskie mają największe narażenie ze wszystkich banków zagranicznych. W sumie europejskie banki posiadają około 266 miliardów dolarów narażenia na dług Portugalii. [14]

Bank Rozrachunków Międzynarodowych ogłosił w marcu 2011 roku, że całkowita ekspozycja banków zagranicznych na, jest się je określa, europejskie "Świnie"** (PIGS - Portugalia, Irlandia, Grecja i Hiszpania) wynosi około 2,5 biliona dolarów. Niemcy mają największą ekspozycję w kwocie 569 miliardów dolarów, Wielka Brytania 431 miliardów dolarów, a Francja na trzecim miejscu 380 miliardów dolarów narażenia. Brytyjskie banki mają 225 miliardów dolarów ekspozycji w Irlandii i 152 miliardów dolarów w Hiszpanii. [15]

Z Włochami w kryzysie, banki europejskie są jeszcze bardziej narażone, ponieważ ich ekspozycja netto na dług Włoch (nie mylić z całkowitą ekspozycją na zadłużenie publiczne i prywatne) jest większa od ich narażenia na dług Grecji, Portugalii, Irlandii i Hiszpanii razem wziętych. Narażenie banków na dług tych czterech państw wynosi około 226 miliardów dolarów, podczas gdy narażenie europejskich banków na dług Włoch wynosi 262 miliardy dolarów, co stanowi zagrożenie bailoutem lub potencjalnym bankructwem banków o największej ekspozycji. [16]

Europejski Bank Centralny (EBC) sam w sobie, poprzez zakup obligacji rządowych najsłabszych krajów w Europie, ma według raportów narażenie na dług Portugalii, Włoch, Irlandii, Grecji i Hiszpanii (PIIGS) w wysokości 444 mld euro (630 miliardów dolarów). Jak ogłosił na podstawie tych liczb jeden z think-tanków: "Istnieje ukryty - i potencjalnie ogromny - koszt kryzysu w strefie euro do poniesienia przez podatników, pochowany w księgach EBC." [17]


Andrew Gavin Marshall

Global Research
Ampedstatus.com

Tłumaczenie: davidoski


*Co zostało właśnie zrobione.
**PIGS - cyniczny akronim ukuty przez Goldman Sachs na określenie głęboko zadłużonych krajów europejskich od pierwszych liter ich nazw.


free counters





wtorek, 16 sierpnia 2011

Rząd światowy otwarcie ustanawiany przez prywatne mega-banki



Minął rok od posta:

Rząd światowy otwarcie ustanawiany przez prywatne mega-banki z Bankiem Światowym i MFW na czele - Alex Jones





i oto jest w całej swej okazałości, jeszcze nie światowy, ale już europejski:

Berlin i Paryż chcą rządu gospodarczego strefy euro

Niemcy i Francja opowiedziały się we wtorek za utworzeniem "faktycznego rządu gospodarczego" w strefie euro. Na czele miałby stanąć przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Odrzucono natomiast koncepcję euroobligacji.

Prezydent Francji Nicolas Sarkozy poinformował o tym po spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel w Paryżu. Taki rząd składałby się z głów państw i szefów rządów wszystkich 17 krajów eurolandu. Obradowałby dwa razy do roku, lub częściej, gdyby było to potrzebne.

Sarkozy podkreślił też, że wszystkie kraje strefy euro do lata 2012 r. powinny zapisać w swych konstytucjach górną granicę zadłużenia. Dla strefy euro Paryż i Berlin zaproponowały też wspólny podatek od transakcji finansowych.

Merkel powiedziała, że celem jest umocnienie euro "jako naszej wspólnej waluty". Aby było to możliwe, konieczne jest "silniejsze zazębienie polityk finansowych i gospodarczych w strefie euro" - dodała.

Sarkozy podkreślił, że Francja i Niemcy są "absolutnie zdecydowane" wspólnie bronić euro.

Merkel i Sarkozy stanowczo odrzucili wprowadzenie euroobligacji, wspólnych dla całej strefy euro. Kanclerz Niemiec oświadczyła, że nie wierzy, by były one pomocne w rozwiązywaniu obecnego kryzysu zadłużenia.

Prezydent Francji też wypowiedział się przeciwko euroobligacjom na obecnym etapie. "Może kiedyś w przyszłości, na końcu procesu integracji europejskiej można będzie sobie wyobrazić takie obligacje - powiedział. - Ale nie na początku".

Kanclerz Niemiec odnotowała, że "wielu nazywa euroobligacje ostatnim środkiem ratunku dla euro", ale podkreśliła, że nie wierzy, "by Europa była zdana na ostatnie środki ratunku".

http://biznes.onet.pl/berlin-i-paryz-chca-rzadu-gospodarczego-strefy-eur,18491,4822453,1,news-detal


free counters





poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Finansowy terror: Jak międzynarodowi bankierzy łupią narody – część 8





Grecja otrzymuje kolejne wsparcie finansowe... dla bankierów

W marcu 2011 roku agencja ratingowa Moody's obniżyła rating kredytowy Grecji do oceny niższej niż Egiptu, który w ostatnim czasie doświadczył powstania, które doprowadziło do rezygnacji długoletniego egipskiego dyktatora Hosni Mubaraka. Ten ruch Moody's "skłonił inwestorów do porzucenia długu również innych gospodarek europejskich walczących z trudnościami ." [1] W czerwcu 2011 roku Grecja otrzymała od Standard & Poor's najniższy rating kredytowy w historii. S&P oświadczyło, że Grecja "z coraz większym prawdopodobieństwem" stoi w obliczu restrukturyzacji zadłużenia i zostania pierwszym państwem w historii strefy euro, które zbankrutuje. S&P sprecyzowało, że:

"Zagrożenia dla realizacji programu pożyczek UE/MFW dla Grecji rosną, biorąc pod uwagę zwiększone zapotrzebowanie Grecji na finansowanie oraz trwające wewnętrzne spory polityczne wokół wymaganych warunków udzielenia pożyczek".

W tym samym czasie grecki resort skarbu próbował sprzedać obligacje skarbowe za 1,8 miliarda dolarów w celu zaspokojenia potrzeb finansowych. Jednak obniżenie ratingu przez S&P uczyniło greckie bony skarbowe znacznie mniej atrakcyjną inwestycją, a tym samym pchnęło Grecję w jeszcze głębszy kryzys. W tym samym czasie swapy ryzyka kredytowego (CDS) Grecji, Portugalii i Irlandii wzrosły do rekordowego poziomu. Jednocześnie Grecja poszukiwała drugiego dofinansowania ratunkowego, dlatego obniżenie ratingu w tym momencie spowodowało wzrost odsetek od potencjalnych kredytów (które odzwierciedlają dodatkowe ryzyko ze względu na niski rating kredytowy), powodując kontynuację kryzysu fiskalnego i zadłużeniowego w tym kraju. W skrócie, niższy rating kredytowy pogrążył kraj w głębszym kryzysie, choć analitycy JP Morgan i innych banków twierdzili, że agencje ratingowe podążały jedynie za rynkiem, ponieważ największe banki obstawiały już w tym momencie pozycje derywatowe przeciwko zdolności Grecji do spłaty zadłużenia (niewątpliwie zadłużenia względem nich samych, dodajmy). [2]

W czerwcu UE i MFW zatwierdziły konieczność przeprowadzenia surowej kontroli finansów Grecji jako warunek uzyskania przez nią dalszych transzy poprzedniego kredytu ratunkowego, a Grecja "zadeklarowała dalsze reformy i przyspieszenie prywatyzacji, co ponownie wprowadziło lokalne związki zawodowe na wojenną ścieżkę." Greckie Ministerstwo oświadczyło, że "przedyskutowało z audytorami czteroletni program redukcji greckiego deficytu publicznego i długu o około 350 mld euro (504 miliardy dolarów) poprzez dalsze reformy i przyspieszenie kontrowersyjnej prywatyzacji", którą MFW, Europejski Bank Centralny (EBC) i UE uczyniły "warunkiem dalszej pomocy." Grecja poszukiwała kolejnych 70 miliardów euro dofinansowania i kraj ogłosił wprowadzenie dalszych działań oszczędnościowych:

„Rząd zobowiązał się do przeprowadzenia wyprzedaży majątku państwowego o wartości 50 mld euro, w tym monopolistycznych operatorów telekomunikacji i energii elektrycznej, dwa główne porty w kraju i jeden z najlepiej dokapitalizowanych banków w kraju, Hellenic Postbank.” [3]

Przeciwko tym drakońskim oszczędnościom wybuchły wielkie protesty, strajki i zamieszki - kryzys gospodarczy i społeczny pogrążył kraj w jeszcze głębszym wewnętrznym kryzysie politycznym. Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) opublikował listę krajów i banków, które były najsilniej wystawione na dług Grecji. Całkowita ekspozycja 24 krajów na dług Grecji wynosiła ponad 145 miliardów dolarów, z czego ekspozycja banków europejskich na kwotę 136 miliardów dolarów, a banków nieeuropejskich na poziomie prawie 9,5 miliarda dolarów. Ekspozycja Francji wynosiła 56,7 miliardów dolarów, Niemiec - 33,9 miliarda dolarów, Włoch - 4 miliardy dolarów, Japonii - 1,6 miliarda dolarów, Wielkiej Brytanii - 14 miliardów dolarów, USA - 7,3 miliarda dolarów, Hiszpanii - 974 miliony dolarów. Były to więc kraje mające najwięcej do stracenia w przypadku bankructwa Grecji. [4]

Jednakże całkowita ekspozycja obejmuje nie tylko pożyczki udzielone państwu (dług skarbowy w formie obligacji), ale także pożyczki dla przemysłu, banków i osób prywatnych. Całkowita ekspozycja Francji była najwyższa z 56,7 miliardami dolarów, jednak w kategoriach narażenia na dług państwa greckiego w szczególności, ekspozycja Francji wynosiła 15 mld dolarów. Podczas gdy Niemcy miały niższe od Francji narażenie całkowite w wysokości 33,9 miliardów dolarów, niemieccy kredytodawcy byli najbardziej ze wszystkich narażeni na grecki dług państwowy - 22,7 miliarda dolarów. Francuskie banki miały wyższe ogólne narażenie, ponieważ 39,6 miliardów dolarów z 56,7 miliardów dolarów całości, zostało pożyczone przedsiębiorstwom i gospodarstwom domowym. [5]

W połowie czerwca 2011 r. Moody's ostrzegło, że może obniżyć ratingi kredytowe trzech największych banków Francji ze względu na posiadany przez nie dług grecki i umieściło "BNP Paribas, Credit Agricole i Société Générale na liście obserwacyjnej do możliwego obniżenia ratingu w przyszłości." [6]

W czerwcu stwierdzono, że MFW wywiera silną presję na Niemcy, by udzielić Grecji kolejnego dofinansowania ratunkowego, grożąc wywołaniem bankructwa Grecji, jeśli Niemcy nie zgodzą się na dofinansowanie. Jak podano w The Guardian:

"MFW ostrzegł w ostatnich tygodniach Niemców, że wstrzyma pilnie potrzebne fundusze i wywoła bankructwo Grecji, chyba że Berlin przestanie opóźniać i zobowiąże się mocno, że przyjdzie Grecji na ratunek." [7]

W ramach nowego dofinansowania, nastąpi "bezprecedensowa interwencja z zewnątrz w grecką gospodarkę, w tym międzynarodowe zaangażowanie w zakresie poboru podatków i prywatyzacji majątku państwowego, w zamian za pożyczki ratunkowe dla Aten." Ponadto, pakiet będzie zawierał warunki, które zapewnią zachętę dla posiadaczy długu Grecji (tzn. banków europejskich) do dobrowolnego przedłużenia Grecji okresu spłaty długów przez "rolowanie*" długu w przyszłe obligacje (tj. pchanie długu dalej). Pakiet obejmuje oczywiście także nową serię działań oszczędnościowych. Większość funduszy ma pochodzić ze sprzedaży majątku państwowego, natomiast MFW i UE zapewnią około 43 mld dolarów ekstra. [8]

Najwięksi kredytodawcy byli postrzegani jako biorący udział w najnowszym dofinansowaniu Grecji, ponieważ francuskie banki zgodziły się na ewentualne rolowanie długu Grecji, co oznacza, że będą przesuwały termin spłaty części z posiadanego przez siebie długu greckiego oraz dlatego, że "banki będą reinwestować większość dochodów z zapadającego długu Grecji w okresie od teraz do 2014 z powrotem w nowe długoterminowe papiery greckie."[9] Niemieckie banki również zgodziły się zrolować ponad 3,2 mld euro greckiego długu wypadającego do zapłaty do 2014 roku włącznie. [10]

Pod koniec czerwca grecki rząd zatwierdził kolejny pakiet brutalnych oszczędności, wywołując dalsze masowe protesty, strajki i zamieszki. Drugi pakiet pomocowy napotkał na poważne problemy dotyczące jego uzgodnienia, w dużej mierze spowodowane postanowieniami dotyczącymi zaangażowania sektora prywatnego (tj. banków) wywołując wiele konfliktów pomiędzy tymi stronami, które musiały wyrazić na niego zgodę. Ostateczny pakiet pomocowy, przewidywany na 80 do 90 mld euro, może nie zostać zatwierdzony aż do września tego roku. W międzyczasie fundusze hedgingowe spekulują na rynku instrumentów pochodnych dążąc do uzyskania korzyści finansowych z rozwijającego się kryzysu. [11]


Andrew Gavin Marshall

Global Research
Ampedstatus.com

Tłumaczenie: davidoski

free counters

*rolowanie długu oznacza skup nowych obligacji za fundusze z wygasających. Banki za fundusze otrzymane od greckiego rządu spłacającego obligacje, kupują nowe obligacje tego rządu. W praktyce oznacza to, że rząd otrzymuje przedłużenie spłaty długu, nie pozbywając się go jednak.




niedziela, 14 sierpnia 2011

Nowy kraj poddany brutalnym środkom oszczędnościowym



Włoski rząd zatwierdził właśnie wprowadzenie brutalnego programu oszczędnościowego uderzającego przede wszystkim w społeczeństwo.[1] Nie przeprowadził przy tym żadnych cięć w wydatkach zbrojeniowych w sytuacji, kiedy wydaje olbrzymie fundusze na udział w kosztownej agresji zbrojnej przeciwko Libii. Do wprowadzenia oszczędności wezwał Europejski Bank Centralny - ten sam, który wpędza Włochy w coraz większe długi skupując włoskie obligacje skarbowe. [2] Wytwarzanie pieniędzy z powietrza, doliczanie do nich odsetek i pożyczanie rządowi nie jest pomocą - powiększa tylko dług. Taki jest efekt przekazania przez rządy władzy emitowania pieniędzy bankom. Zadłużanie państw jest obecnie przeprowadzane przez banki centralne - Rezerwa Federalna zadłuża USA skupując obligacje amerykańskie (QE), a ECB zadłuża państwa UE skupując obligacje skarbowe państw strefy euro.

Efektem tego procesu jest niszczenie całych społeczeństw przez ich zubożenie w wyniku nakładania przez ubezwłasnowolnione rządy brutalnych programów "oszczędnościowych" - cięć emerytur, wydatków na infrastrukturę i służby publiczne. W wyniku odbierania ludziom pieniędzy dochodzi do wybuchów społecznych, a rząd wysyła przeciwko społeczeństwu policję, która bezpardonowo pacyfikuje protesty (Grecja). Do pierwszych zamieszek doszło właśnie w Londynie i nie dajmy sobie wmówić, że ich przyczyną było tło rasowe. Wybuchły najniższe warstwy społeczne pozbawione środków do życia w wyniku wprowadzonych wcześniej przez rząd programów oszczędnościowych. Iskrą zapalną, identycznie jak w Grecji, było zabójstwo przez policję młodej osoby. Po zamieszkach premier Cameron natychmiast wydał policji pozwolenie na użycie armatek wodnych i kul gumowych do tłumienia protestów. [3] Widać jakie jest podejście rządu - nakładanie na społeczeństwo obciążeń spowodowanych długiem wytworzonym przez banki i brutalne tłumienie wszelkiego oporu.


free counters




środa, 10 sierpnia 2011

Finansowy terror: Jak międzynarodowi bankierzy łupią narody – część 7





Kryzys zadłużenia czy kryzys systemu bankowego: Czyj to właściwie dług?

W kwietniu 2009 r. rządy UE dofinansowały banki kwotą 4 bilionów dolarów. [1] W lutym 2009 roku The Telegraph opublikował artykuł zatytułowany "Europejskie banki mogą potrzebować dofinansowania w kwocie 16.3 biliona funtów", jak ujawnił tajny dokument Komisji Europejskiej. Była to suma tak przerażająca, że tytuł artykułu został szybko zmieniony, a wszelkie wzmianki o kwocie zostały usunięte z treści artykułu - wyszukiwarka Google znajduje jednak nadal raport pod pierwotnym tytułem - po kliknięciu łącza artykuł ukazuje się już jednak pod nową zmienioną nazwą "Ratowanie europejskich banków może wpędzić Unię Europejską w kryzys" (sprawdź). Aby umieścić to w odpowiedniej perspektywie: 16,3 biliona funtów to w przybliżeniu 34,5 biliona dolarów. Jak stwierdza raport:

"Szacunki całkowitego spodziewanego odpisu aktywów sugerują, że koszty budżetowe - aktualne i warunkowe - mogą być bardzo duże, zarówno w wartościach bezwzględnych jak i w stosunku do PKB państw członkowskich."

Innymi słowy, złe długi banków wymagają tak olbrzymiego dofinansowania, że ​​może to zagrozić sytuacji fiskalnej największych państw. Raport dalej stwierdza:

"Istotne jest, aby wsparcie rządowe poprzez wykupywanie aktywów nie odbyło się na skalę, która budzi obawy o nadmierne zadłużenie lub problemy z finansowaniem." [2]

W lipcu 2009 roku Neil Barofsky, Specjalny Generalny Inspektor amerykańskiego programu ratowania banków (TARP), ostrzegł, że może on potencjalnie kosztować podatników USA 24 biliony dolarów. [3] Obecnie, kiedy liczba ta jeszcze nie została potwierdzona, inne dane liczbowe szacują całkowity koszt ratowania banków na 19 bilionów dolarów, z czego ponad 17 bilionów dolarów poszło bezpośrednio na Wall Street. [4]

W listopadzie 2009 r., Moody's poinformowało, że globalne banki stoją w obliczu zapadającego zadłużenia* w kwocie 10 bilionów dolarów do roku 2015, z czego 7 bilionów dolarów będzie należne do spłaty do końca 2012 roku. [5] W kwietniu 2011 r. MFW opublikował raport ostrzegający, że "Załadowane długiem banki są największym zagrożeniem dla globalnej stabilności finansowej i muszą zrefinansować 3,6 biliona dolarów «ściany zapadającego długu», którego termin spłaty wypada w ciągu najbliższych dwóch lat." Raport w szczególności odnosił się do banków europejskich i kontynuował, że "te potrzeby finansowe banków są zbieżne w czasie z większymi potrzebami finansowymi państw [dotyczącymi spłaty ich własnego zadłużenia - przyp. tłum.], zaostrzając konkurencję o ograniczone zasoby środków finansowych." [6]

Nagą prawdą jest to, że ​​prawdziwym kryzysem jest "kryzys międzynarodowego systemu bankowego." [7] Globalne banki są niewypłacalne. Przez ponad dekadę banki napompowały ogromne bańki spekulacyjne (np. na rynku nieruchomości) poprzez udzielanie złych kredytów osobom wysokiego ryzyka. Banki udzieliły także złych pożyczek państwom i pomogły im ukryć prawdziwy rozmiar ich długu poprzez rynek instrumentów pochodnych (derywatów), a jednocześnie przez cały czas spekulowały na rynku instrumentów pochodnych zarówno nadmuchując bańkę, jak i ukrywając dług, zarabiając w ten sposób na upadku bańki i kryzysie zadłużenia państw. Rynek instrumentów pochodnych wynosi aż 600 bilionów dolarów, z czego 28 bilionów dolarów pompuje rynek swapów kredytowych - rynek, który w szczególności przeznaczony jest do spekulacji długiem państw. [8]

Wraz z nadejściem światowego kryzysu finansowego w 2008 roku, największe państwa dofinansowały te wielkie banki, utrzymując je na powierzchni wody i czyniąc je jeszcze większymi i bardziej niebezpiecznymi niż kiedykolwiek wcześniej, podczas gdy powinny im po prostu pozwolić upaść pod ciężarem własnej pychy. Rezultatem tego dofinansowania był transfer dziesiątków bilionów dolarów złych długów banków do publicznej kasy narodów: dług prywatny stał się długiem publicznym, prywatne zobowiązania stały się publicznymi zobowiązaniami, a ryzyko zostało przeniesione z bankierów-milionerów i bankierów-miliarderów na podatników. Jest to często nazywane "korporacyjnym socjalizmem" lub "ekonomicznym faszyzmem", ponieważ prywatyzuje zyski, a uspołecznia ryzyko. Jednak dofinansowanie nie "wykupiło" wszystkich złych długów banków, gdyż było ono skoncentrowane na długach związanych z rynkiem mieszkaniowym. Banki, nadal niewypłacalne nawet po dofinansowaniu, posiadają jeszcze dziesiątki bilionów złych długów w postaci aktywów innych baniek spekulacyjnych, takich jak bańka nieruchomości komercyjnych (która jest prawdopodobnie większa niż bańka rynku nieruchomości prywatnych[9]) oraz instrumenty pochodne - a teraz jeszcze dług państw.

Globalne instytucje finansowe (takie jak MFW) i główne siły polityczne (takie jak USA i UE) w dalszym ciągu służą interesom bankierów, a nie społeczeństwu. Dlatego wraz z nadejściem kryzysu zadłużenia państw, nikt nie kwestionuje zasadności tego długu, zamiast tego całe narody i społeczeństwa zmuszane są do zubożenia się i niszczenia swoich społeczności w celu wzięcia jeszcze większego długu na spłatę odsetek od starych - bezprawnych - długów względem banków, które są niewypłacalne i czerpią zyski z pogrążania tych krajów w kryzysie. Banki są jak wąż owijający się wokół swojej ofiary, im bardziej ona walczy, tym silniejszy staje się jego uchwyt, z każdym oddechem jego pęta owijają się mocniej i ciaśniej. Świat jest spętany w wężowym uścisku globalnych banków, które domagają się, aby to ludzie płacili za ich błędy, ich drapieżcze praktyki i ich własne niepowodzenia.


Andrew Gavin Marshall

Global Research
Ampedstatus.com

Tłumaczenie: davidoski

free counters

*Określenie "zapadające zadłużenie" (oryg. "maturing debt"- dosł. "dojrzewający dług") oznacza dług o zbliżającym się terminie spłaty.




niedziela, 7 sierpnia 2011

Finansowy terror: Jak międzynarodowi bankierzy łupią narody – część 6





Kto korzysta na greckim bailout-cie?

Grecja ma ogółem około 330 miliardów euro (473 miliardów dolarów) długu. W trakcie przygotowań do greckiego bailoutu zaaranżowanego przez MFW i Unię Europejską w 2010 roku, Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) ujawnił informację o tym, kto w rzeczywistości potrzebował ratowania. Ratunek w dużej mierze zorganizowany został przez Francję i Niemcy (dominujące siły UE), które w ten sposób zapewniły fundusze na ratowanie zasadniczo samych siebie (a dokładniej rzecz biorąc prywatnych banków z tych krajów, za których ratowanie rachunek został następnie wręczony podatnikom). BIS ujawnił, że niemieckie i francuskie banki mają łączną ekspozycję 119 miliardów dolarów na grecki dług, a ponad 900 miliardów dolarów na dług Grecji, Hiszpanii, Portugalii i Irlandii razem wziętych (oznacza to, że banki w takiej kwocie nabyły obligacje tych krajów – przyp. tłum.). Francuskie i niemieckie banki miały około połowy ekspozycji wszystkich europejskich banków na dług tych czterech krajów strefy euro, co oznacza, że ​​łączne zaangażowanie europejskich banków w dług wymienionych wyżej krajów wynosi ponad 1,8 biliona dolarów, z czego prawie połowa dotyczy długu samej tylko Hiszpanii. Dlatego w oczach oligarchów i instytucji, które im służą (UE i MFW), dofinansowanie jest konieczne, ponieważ jeśli Grecja zbankrutowałaby niespłacając swojego długu, "inwestorzy mogliby zacząć wątpić czy francuskie i niemieckie banki wytrzymają potencjalne straty z tego tytułu, wywołując panikę, która może rozprzestrzenić się na cały system finansowy."[1]

Pod koniec lutego 2010 roku, Grecja zastąpiła szefa greckiej agencji zarządzania długiem (PDMA) Petrosem Christodoulou. Jego zadaniem było "pozyskanie korzystnych pożyczek na rynkach finansowych tak, aby Ateny mogły przynajmniej spłacić stare długi nowym długiem." Jego kariera zawodowa ma ciekawą historię, mówiąc najoględniej, ponieważ studiował finanse w Atenach i na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku, a następnie zajmował wyższe stanowiska kierownicze w kilku bankach, takich jak Credit Suisse, Goldman Sachs, JP Morgan, a tuż przed objęciem stanowiska w agencji zarządzania długiem publicznym, był skarbnikiem w Narodowym Banku Grecji. [2] Przed swoją 12-letnią pracą w Narodowym Banku Grecji, największym banku komercyjnym w Grecji, kierował działem instrumentów pochodnych w banku JP Morgan. [3]

W marcu 2010 r. rząd Grecji przyjął drakoński pakiet oszczędnościowy w celu zakwalifikowania się na ratowanie przez MFW i UE, zgodnie z żądaniami tych instytucji. W kwietniu 2010 rząd Grecji oficjalnie wystąpił o kredyt ratunkowy, a w maju 2010 r. UE i MFW zgodziły się na udzielenie 146 miliardów dolarów pożyczki po tym, jak rząd Grecji zaprezentował nową serię działań oszczędnościowych (cięcia wydatków i podwyżki podatków). Po tym jak już w marcu Grecja nałożyła działania oszczędnościowe, aby móc zostać w ogóle rozpatrywana do przydzielenia kredytu, UE i MFW zażądały nałożenia nowych i ostrzejszych środków oszczędnościowych jako warunek pożyczki (podobnie jak MFW i Bank Światowy zmuszały kraje "Trzeciego Świata do wprowadzania "Programów Dostosowania Strukturalnego" jako warunek udzielenia im pożyczki).

Los Angeles Times napisał wówczas:

"W Grecji pracownicy rozpoczęli wściekłe protesty przeciwko perspektywie drastycznych cięć narzuconych przez rząd. W środę urzędnicy planują przeprowadzenie strajku generalnego przeciwko nowemu planowi oszczędnościowemu, który obejmuje podwyżkę cen paliwa, tytoniu, alkoholu i podatków od sprzedaży, cięcia w wydatkach wojskowych oraz zniesienie corocznej wypłaty dwumiesięcznej premii dla urzędników. Cięcie premii jest szczególnie brzemiennym w skutki ruchem w kraju, w którym aż jeden na czterech pracowników jest zatrudnionych przez państwo".
[4]

UE miała zapewnić 80 mld euro ze 110 mld euro łącznie, a MFW miał dostarczyć pozostałe 30 mld euro. [5] Grecja była bankrutem - agencje ratingowe obniżyły wiarygodność kredytową Grecji (przez co trudniej i bardziej kosztowne dla Grecji było dalsze pożyczanie), banki spekulowały obstawiając na rynkach instrumentów pochodnych pozycje przeciwko zdolności Grecji do spłaty długu, a UE i MFW zmusiły ten kraj do zwiększenia podatków i cięcia wydatków, a więc zubożenia i ukarania jego mieszkańców za złe długi bankierów i polityków.

Istniał jednak obszar, w którym wydatki były kontynuowane.

W czasie, gdy Francja i Niemcy wzywały Grecję do zmniejszenia wydatków na usługi społeczne i pracowników sektora publicznego (którzy stanowią 25% siły roboczej), za kulisami zmuszały jednocześnie Grecję, aby zatwierdziła wydanie miliardów euro na handel bronią z Francją i Niemcami, w tym okrętów podwodnych, flotę okrętów wojennych, helikopterów i samolotów wojskowych. Jeden z członków europarlamentu stwierdził, że Angela Merkel i Nicolas Sarkozy szantażowali premiera Grecji poprzez uzależnienie francusko-niemieckiego wkładu w ratowanie finansów tego kraju od zatwierdzenia umowy na handel bronią, która został podpisana przez poprzedniego premiera Grecji. Sarkozy najwyraźniej powiedział premierowi Grecji Papandreou, "Jedziemy, aby odzyskać pieniądze, które pomogą Ci, ale będziesz musiał kontynuować spłacanie kontraktów zbrojeniowych, które mamy z tobą podpisane". Kontrakty zbrojeniowe opiewały na miliardy euro, z czego 2,5 mld euro za same tylko francuskie fregaty. [6] Grecja jest w rzeczywistości największym nabywcą uzbrojenia (jako procent PKB) w Unii Europejskiej i planuje zrobić więcej zakupów:

"Grecja oświadczyła, że potrzebuje 40 myśliwców, a Niemcy i Francja walczą o zamówienia: Niemcy chcą, aby Grecja kupiła samoloty Eurofighter - wykonane przez konsorcjum firm niemieckich, włoskich, hiszpańskich i brytyjskich - podczas gdy Francja chce sprzedać Atenom swoje myśliwce Rafale, produkowane przez Dassault."

Niemcy są największym dostawcą broni dla Grecji, zgodnie z raportem opublikowanym w marcu przez Stockholm International Peace Research Institute (SIPRI) – Ateny otrzymały z Niemiec 35% broni kupionej przez siebie w zeszłym roku. Niemcy wysłały 13 procent swojego eksportu broni do Grecji, dzięki czemu Grecja jest drugim po Turcji największym jej odbiorcą
- napisano w raporcie SIPRI. [7]

Zatem Francja i Niemcy nalegają, aby francuscy i niemieccy producenci broni zarabiali pieniądze kosztem poziomu życia narodu greckiego. Finansowe wymuszanie na Grecji zakupu broni i sprzętu wojskowego i jednoczesne domaganie się przeprowadzenia przez ten kraj cięć wydatków we wszystkich innych obszarach (przy jednoczesnym zwiększeniu podatków od ludności) ujawnia prawdziwą hipokryzję całego programu ratunkowego i prawdę na temat tego, kto faktycznie jest tutaj "ratowany. "

Podczas gdy w kwietniu 2010 roku Grecja ryzykowała bankructwo, na rynku instrumentów pochodnych zanotowany został wzrost obrotu swapami ryzyka kredytowego (CDS) Grecji, Portugalii i Hiszpanii, co zwiększyło oczekiwanie bankructwa tych krajów i podziałało jak samospełniające się proroctwo, czyniąc kryzys długu bardziej poważnym i utrudniając tym państwom dostęp do finansowania. [8] Tak więc, te same banki, które posiadały zadłużenie Grecji (obligacje) obstawiały jednocześnie na rynku instrumentów pochodnych (CDS) pozycje przeciwko zdolności Grecji do spłaty długu, a tym samym utrudniając Grecji i czyniąc bardziej pilnym pozyskanie przez nią funduszy na ten cel. Pod koniec kwietnia 2010 r. Standard & Poor (główna agencja ratingów kredytowych) obniżyła rating kredytowy Grecji do "śmieciowego" i obcięła jednocześnie ocenę Portugalii, pogrążając oba te narody w głębszym kryzysie. [9] Tak więc dokładnie wtedy, kiedy kraje te były w największej potrzebie pozyskania środków, agencje ratingowe utrudniły im pożyczanie, czyniąc je mniej atrakcyjnymi dla kredytodawców i inwestorów. Inwestorzy czekali na ratingi przyznawane przez agencje ratingowe przed podjęciem decyzji inwestycyjnych lub udzieleniem kredytu, a tym samym pozwalano agencjom ratingowym "władać ogromną siłą na rynkach finansowych". Istnieją tylko trzy główne agencje ratingowe: Standard & Poor (S&P), Moody's i Fitch. W odniesieniu do obniżenia oceny ratingowej Grecji przez S&P, The Guardian napisał:

S&P zasadniczo oświadczyło, że postrzega Grecję jako znacznie bardziej ryzykowne miejsce do inwestowania, co zwiększa odsetki jakich inwestorzy będą żądać od greckiego rządu, aby pożyczyć mu pieniądze na otwartym rynku. Ale S&P również uznaje, że ​​ryzyko bankructwa Grecji zwiększyło się, co stanowi przerażającą perspektywę dla posiadaczy greckich obligacji i europejskich polityków.”
[10]

Agencje ratingowe mają również poważne konflikty interesów, ponieważ są to spółki, które otrzymują fundusze od osób prywatnych i przedsiębiorstw, którym przedstawiają zdolność kredytową innych podmiotów. Dodatkowo agencje ratingowe są zarządzane przez osoby pełniące jednocześnie funkcje zarządcze w spółkach od których otrzymują fundusze. Na przykład, zarząd Standard and Poor's obejmuje osoby, które wcześniej pracowały dla JP Morgan, Morgan Stanley, Deutsche Bank, Bank of New York i wielu innych korporacji. [11] Co więcej, S&P należy do McGraw-Hill Companies. Kierownictwo McGraw-Hill to osoby w przeszłości lub obecnie związane z: PepsiCo, General Electric, McKinsey & Co, między wieloma innymi. [12] Rada Dyrektorów S&P obejmuje: Pedro Aspe, współprzewodniczącego Evercore Partners, byłego meksykańskiego ministra finansów i dyrektora Carnegie Corporation; sir Winfrieda Bischoffa, Prezesa Lloyds Banking Group, byłego prezesa Citigroup, byłego przewodniczącego Schroders; Douglasa N . Dafta, byłego prezesa i dyrektora generalnego Coca-Cola Company, jednego z dyrektorów Wal-Mart, będącego także członkiem Europejskiej Rady Doradczej NM Rothschild & Sons Limited; Williama D. Greena, prezesa Accenture; Hilda Ochoa-Brillembourg, prezesa i dyrektora generalnego Strategic Investment Group, wcześniej pracującego w Banku Światowym, dyrektora General Mills i Rady Atlantyckiej i będącego jednocześnie członkiem Rady Doradczej Rockefeller Center for Latin American Studies na Uniwersytecie Harvarda; Sir Michaela Rake'a, przewodniczącego British Telecom, zasiadającego jednocześnie w zarządzie Barclays; Edwarda B. Rusta, Jr, prezesa i dyrektora generalnego State Farm Insurance i wielu innych. [13]

Moody's jest kolejną z dużych agencji ratingowych. W zarządzie zasiadają osoby w przeszłości lub obecnie związane z: Citigroup, Bankiem Rezerwy Federalnej z Dallas, Bankiem Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku, Barclays, Freddie Mac, Grupą ING, Dutch National Bank i Pfizerem, pośród wielu innych. [74] Zespół zarządzający Moody's obejmuje osoby w przeszłości lub obecnie związane z: Citigroup, Bank of America, Dow Jones & Company, US Trust Company, Bankers Trust Company, American Express, Lehman Brothers i wieloma innymi. [15]

Fitch Ratings, ostatnia z trzech wielkich agencji ratingowych, jest własnością Fitch Group, która sama jest jednostką zależną od francuskiej spółki Fimalac. Prezesem jest Marc Ladreit de Lacharriere, który jest członkiem Komitetu Doradczego Banku Francji, a także zasiada w zarządach Renault, L'Oréal, Groupe Casino, Gilbert Coullier Productions, Cassina i Canal Plus. W radzie dyrektorów zasiada Véronique Morali, która jest również członkiem zarządu Coca-Cola i członkiem zarządu La Compagnie Financíere Edmond de Rothschild, prywatnego banku należącego do rodziny Rothschildów. Zarząd zawiera w przeszłości lub obecnie osoby powiązane z: Barclays, Lazard Freres & Co, JP Morgan, Bankiem Francji i HSBC oraz wieloma innymi. [16]

Tak więc wyraźnie widać, z ogromnej liczby banków obecnych w zarządach agencji ratingowych, czyim interesom one służą. Są one odpowiedzialne nie tylko za rating banków i korporacji (gdzie konflikt interesów jest oczywisty), ale oceniają także zdolność kredytową państw, co również stanowi ewidentny konflikt interesów, ponieważ są to państwa, które są winne bankom olbrzymie sumy pieniędzy. Dlatego obniżanie im ratingów czyni te kraje bardziej zdesperowanymi w potrzebie wzięcia pożyczek (i sprawia, że są one ​​droższe), ponieważ kiedy dane państwo staje się mniej atrakcyjnym miejscem inwestycji (w wyniku obniżonego ratingu), kredyty dla takiego kraju będą wyżej oprocentowane, co oznacza w przyszłości więcej przychodów dla banków i innych pożyczkodawców. Kiedy ratingi kredytowe są obniżane, pilność zapłaty odsetek od długu staje się bardziej paląca, a naród może stracić więcej inwestycji i kapitału, w czasie kiedy akurat potrzebuje ich najbardziej. Aby uzyskać lepsze oceny zdolności kredytowej, kraj musi spłacić swoje zobowiązania względem zagranicznych banków. W ten sposób przez agencje ratingowe, banki są w stanie przyczynić się do wzmocnienia systemu finansowego wymuszenia, czynionego bardziej poważnym za pomocą spekulacji i instrumentów pochodnych, które często następują po (lub nawet poprzedzają) obniżenie ocen.

Tak więc, kiedy Grecja otrzymała dofinansowanie w celu zapłaty odsetek na rzecz banków (głównie francuskich i niemieckich), które są właścicielami długu Grecji, kraj ten wziął zwyczajnie więcej długu (w formie pożyczki-dofinansowania), od którego będzie musiał w przyszłości zapłacić większe odsetki. Oczywiście wywoła to konieczność przyszłego kolejnego bailoutu, a tym samym kontynuację i rozszerzanie działań oszczędnościowych narzuconych społeczeństwu.

Nie jest to jedynie kryzys grecki, ale prawdziwie europejski, a w rzeczywistości globalny kryzys zadłużenia w trakcie tworzenia.


Andrew Gavin Marshall

Global Research
Ampedstatus.com

Tłumaczenie: davidoski

free counters


sobota, 6 sierpnia 2011

Finansowy terror: Jak międzynarodowi bankierzy łupią narody – część 5





Rezerwa Federalna reprezentuje interesy banków [nie społczeństwa]

W lutym 2010 r. Rezerwa Federalna ogłosiła, że ​zbada rolę amerykańskich banków w kryzysie zadłużenia Grecji [1]. Jednak artykuł w Washington Post, który informował o "dochodzeniu" Fedu w tej sprawie, zapomniał wspomnieć o "delikatnym" konflikcie interesów, który w istocie oznacza, że Fed jest lisem strzegącym kurnika. O co chodzi? System Rezerwy Federalnej jest quasi-rządowym podmiotem, z krajowym Zarządem z siedzibą w Waszyngtonie i z przewodniczącym mianowanym przez prezydenta. Alan Greenspan, jeden z najdłużej urzędujących Przewodniczących Rezerwy Federalnej, został zapytany w wywiadzie z 2007 roku:

"Jaki jest właściwy związek - jaki powinien być właściwy związek - między Prezesem Fed a Prezydentem Stanów Zjednoczonych?"


Greenspan odpowiedział:

„Cóż, przede wszystkim Rezerwa Federalna jest niezależną agencją, a to oznacza po prostu, że nie ma innej agencji rządowej, która może podważyć działania, które podejmujemy. Tak długo, jak ta sytuacja ma miejsce i nie ma dowodów na to, że administracja, Kongres czy ktokolwiek inny żąda, abyśmy z​​robili rzeczy inne niż to, co uważamy za właściwe, tak długo relacje pomiędzy Przewodniczącym Fed a Prezydentem, mówiąc szczerze, nie mają znaczenia." [2]

Rezerwa Federalna nie tylko nie odpowiada przed rządem amerykańskim, a tym samym społeczeństwem amerykańskim, ale jest ona bezpośrednio odpowiedzialna i faktycznie posiadana przez największe banki amerykańskie i globalne. Tak więc twierdzenie, że Fed przeprowadzi "dochodzenie" w sprawie nielegalnej działalności banków takich jak Goldman Sachs i JP Morgan Chase jest śmieszne i bardziej prawdopodobne, że będzie przypominać tuszowanie przestępstw niż "niezależne dochodzenie."

System Rezerwy Federalnej składa się z 12 regionalnych banków Rezerwy Federalnej, które są prywatnymi bankami należącymi do akcjonariuszy - są to najważniejsze banki w danym regionie, które 'wybierają' spośród siebie przewodniczącego do reprezentowania ich i ich interesów. Najpotężniejszym z tych banków jest Bank Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku, który reprezentuje potężne banki z Wall Street. Obecny sekretarz skarbu, Timothy Geithner, był wcześniej prezesem Banku Rezerw Federalnych w Nowym Jorku i organizował ratowanie AIG oraz zakup banku Bear Stearns przez JP Morgan Chase. Obecnym prezesem nowojorskiego Fed jest William Dudley, który wcześniej był partnerem i dyrektorem zarządzającym w Goldman Sachs, a także jest obecnie członkiem rady dyrektorów Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS). Obecnym prezesem zarządu nowojorskiego Fed jest Lee Bollinger, prezydent Uniwersytetu Columbia, który zasiada również w zarządzie spółki Washington Post Company. Do niedawna, Jeffrey R. Immelt zasiadał w radzie dyrektorów nowojorskiego Fed, służąc jednocześnie jako dyrektor generalny General Electric. Niedawno jednak został mianowany przez prezydenta Obamę szefem jego Rady Doradczej ds. Odnowy Gospodarczej, zastępując byłego prezesa Rezerwy Federalnej, Paula Volckera. Innym aktualnym członkiem zarządu nowojorskiego Fed jest Jamie Dimon, prezes i dyrektor generalny JP Morgan Chase.

W Fed są reprezentowane nie tylko największe banki, ale także największe korporacje, jak wynika z ostatniego składu członków zarządu General Electric (które notabene otrzymało znaczne środki finansowe z akcji ratunkowych organizowanych przez Fed). Jednak Fed posiada również wiele grup doradczych, takich jak Doradcza Rada Spraw Społecznych, która powstała w 2009 r. i, według strony internetowej New York Fed, "spotyka się trzy razy w roku w nowojorskim Fed by dzielić się poglądami na warunki życia w społecznościach o niskich i średnich dochodach (LMI)." Członkami są osoby z wyższych stanowisk w Bank of America i Goldman Sachs. [3]

Doradczy Panel Gospodarczy jest "grupą wybitnych ekonomistów ze środowisk akademickich i sektora prywatnego, którzy spotykają się dwa razy w roku z prezesem nowojorskiego Fed, aby dyskutować na temat aktualnego stanu gospodarki oraz przedstawiać swoje poglądy na temat polityki pieniężnej." Wśród instytucji reprezentowanych przez poszczególnych członków są: Harvard University, Morgan Stanley, Deutsche Bank, Columbia University, American International Group (AIG), New York University, Carnegie Mellon University, University of Chicago, i Peter G. Peterson Institute for International Economics [3].

Być może jedną z najważniejszych grup doradczych Fedu jest Międzynarodowy Komitet Doradczy, "powstały w 1987 roku pod patronatem Banku Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku w celu przeglądania i dyskutowania najważniejszych kwestii dotyczących polityki publicznej w odniesieniu do głównych krajowych i międzynarodowych rynków kapitałowych." Członkami są: Lloyd C. Blankfein, prezes i dyrektor generalny Goldman Sachs, William J. Brodski, prezes i dyrektor generalny Chicago Board Options Exchange (chicagowska giełda derywatów), Stephen K. Green, prezes HSBC, Marie-Josée Kravis, Członek Rady Nadzorczej Instytutu Hudsona (i długoletni członek Grupy Bilderberg); Sallie L. Krawcheck, prezes Global Wealth i Investment Management w Bank of America, Michel JD Pebereau, Prezes Zarządu BNP Paribas, a Kurt F . Viermetz, emerytowany wiceprezes JP Morgan [4].

Inna grupa, Grupa Doradcza Fed ds. Papierów Wartościowych, składa się z osób z wyższych stanowisk w JP Morgan Chase, Citibank, Bank of New York Mellon, Fannie Mae, Northern Trust, State Street Bank Trust Company, Freddie Mac, Federal Home Loan Banks , Depozytariusza Trust & Clearing Corporation, i komisarza amerykańskiego Departamentu Skarbu Państwa [5].

Jest więc boleśnie oczywiste czyim interesom Rezerwa Federalna - a w szczególności Bank Rezerw Federalnych w Nowym Jorku - służy. Artykuł z Bloomberg ze stycznia 2010 roku, po przeanalizowaniu informacji, które zostały ujawnione w trakcie dochodzenia Senatu w sprawie skrytej operacji ratowania AIG przez nowojorski Fed, opisał tę instytucję jako "skrytą grupę rozdającą miliardy dolarów uprzywilejowanym bankom, działającą pod niewielkim nadzorem publicznym i urzędniczym." Jak napisał autor artykułu: "Wygląda jakby nowojorski Fed był przykrywką dla ciemnych operacji banku centralnego." [6]


Andrew Gavin Marshall

Global Research
Ampedstatus.com

Tłumaczenie: davidoski

free counters

Poniżej przetłumaczone wcześniej wideo opisujące zasadę działania Systemu Rezerwy Federalnej. Po umieszczeniu tego wideo w Internecie jego autor otrzymał poważne groźby i został zmuszony do zaprzestania działalności włącznie z usunięciem filmów z YT. Zachowało się jednak kilka kopii.




wtorek, 2 sierpnia 2011

Finansowy terror: Jak międzynarodowi bankierzy łupią narody – część 4





Najbardziej prestiżową (i prawdopodobnie najpotężniejszą) instytucją finansową świata jest Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS). Można powiedzieć, że jest to najpotężniejsza instytucja o której nigdy nie słyszałeś, ponieważ jest rzadko omawiana, jeszcze rzadziej badana i ledwie rozumiana w ogóle. Jest to w istocie globalny bank centralny banków centralnych świata, a de facto działa jako niezależna międzynarodowa instytucja nadzoru bankowości, ustanawiająca reguły praktyk dla banków centralnych i banków prywatnych. W 2004 r. BIS określił regulacje "Bazylea II" - reguły zarządzania ryzykiem kapitałowym przez banki.

Bazylea II "miała za zadanie zapewnić bankom bezpieczeństwo przez wymaganie od nich dopasowania rozmiaru ich buforu kapitałowego do ryzyka udzielonych przez siebie kredytów i papierów wartościowych. Im większe zagrożenie niewypłacalnością, tym mniej dany bank może pożyczać." Jednak, kiedy przepisy te zostały wprowadzone w życie w 2008 roku w samym środku kryzysu finansowego, zmniejszyły zdolność banków do udzielania pożyczek, a tym samym pogłębiły kryzys finansowy [1]. BIS, utworzony w 1930 roku w następstwie Wielkiego Kryzysu, został stworzony w celu zapewnienia

"remedium na upadek Londynu jako światowego centrum finansowego poprzez stworzenie mechanizmu, dzięki któremu świat trzech głównych centrów finansowych w Londynie, Nowym Jorku i Paryżu będzie mógł nadal działać jako jeden ".

Jak napisał historyk Carroll Quigley:

"Potęgi kapitalizmu finansowego miały kolejny dalekosiężny cel - stworzenie w prywatnych rękach światowego systemu kontroli finansowej, będącego w stanie zdominować system polityczny każdego kraju i gospodarki światowej jako całości. Ten system miał być kontrolowany na sposób feudalny przez banki centralne świata działające wspólnie, w ramach tajnych porozumień zawieranych w trakcie prywatnych spotkań i konferencji. Szczytem tego systemu jest Bank Rozrachunków Międzynarodowych w Bazylei (Szwajcaria), prywatny bank należący i kontrolowany przez światowe banki centralne, same również będące prywatnymi korporacjami".
[Carroll Quigley, Tragedy and Hope: A History of the World in Our Time (New York: Macmillan Company, 1966), pages 324-325.].

W 2007 roku BIS opublikował roczny raport ostrzegający, że świat jest na krawędzi kolejnego Wielkiego Kryzysu, ponieważ

"lata luźnej polityki monetarnej podsyciły niebezpieczną bańkę kredytową, pozostawiając światową gospodarkę wrażliwą na kryzys w stylu lat 1930, bardziej niż się to powszechnie rozumie."
Wśród niepokojących sygnałów cytowanych przez BIS była "masowa emisja nowo powstałych instrumentów kredytowych, wzrost poziomu zadłużenia gospodarstw domowych, ekstremalny apetyt na ryzyko przejawiany przez inwestorów i głęboko zakorzenione nierównowagi w systemie walutowym świata". BIS wskazywał na amerykańską Rezerwę Federalną, ostrzegając, że "banki centralne zaczęły wątpić w mądrość pozwalania na rośnięcie baniek aktywów opartą na założeniu, że mogą one być potem bezpiecznie «oczyszczone»." [2]

W 2008 roku ustępujący główny ekonomista BIS, William White, był autorem raportu rocznego BIS, w którym ponownie ostrzegł, że

"Obecne zawirowania na rynku nie mają precedensu w okresie powojennym. Wraz ze znaczącym ryzykiem recesji w Stanach Zjednoczonych, spotęgowanym przez gwałtownie rosnącą inflację w wielu krajach, rosną obawy, że światowa gospodarka może znajdować się w swego rodzaju punkcie krytycznym ".

W 2007 roku, ostrzegał BIS, globalne banki miały 37 bilionów dolarów udzielonych pożyczek, co stanowi około 70% światowego PKB, a państwa świata były już tak zadłużone, że monetyzacja (drukowanie pieniędzy) może po prostu rzucać ziarno pod przyszłe kryzysy [3].

Ratuj bankierów, karz ludzi.

Jesienią 2008 r. administracja Busha starała się wprowadzić pakiet ratunkowy dla gospodarki, mający na celu uratowanie systemu bankowego USA. Przywódcy kraju rozpoczęli wściekłe sianie strachu. Ratowanie, reklamowane jako 700 miliardowy program, drobnym drukiem miało bardziej dokładny opis mówiący, że 700 miliardów dolarów może być pożyczone "w dowolnym jednym momencie." Jak napisał Chris Martenson:

"Oznacza to, że 700 miliardów dolarów nie jest maksymalnym kosztem tej niebezpiecznej ustawy, a jedynie maksymalną kwotą jaka może być użyta w dowolnym pojedynczym momencie.  Po, powiedzmy, pozbyciu się złych kredytów hipotecznych o wartości 100 miliardów dolarów, może być wykupione kolejne 100 miliardów dolarów.  Krótko mówiąc, te cztery małe słowa zapewniają, że NIE ISTNIEJE LIMIT potencjalnego rozmiaru ratunku. Oznacza to, że 700 miliardów dolarów jest ilością potencjalnie wielokrotną, a nie limitem.
Co się więc dzieje, gdy masz niejasny język i nieograniczony budżet?  Oszustwo i wewnętrzne układy.  Zapamiętaj moje słowa – to największa operacja grabieży w historii USA i wszystko to jest napisane wprost w tym uroczo krótkim dokumencie, który ma zostać siłą przepchnięty przez zastraszony Kongres i stać się prawem."
[4].

Co więcej, w myśl tego porozumienia, w ręce Rezerwy Federalnej i Departamentu Skarbu USA została w istocie przekazana całkowita kontrola nad finansami narodu w czymś, co zostało później określone "finansowym zamachem stanu": wszystkie działania i decyzje Fedu i Sekretarza Skarbu mogą być podejmowane skrycie i nie mogą być poddane przeglądowi przez Kongres lub jakąkolwiek inną agencję lub administrację [5]. Po przegłosowaniu w ostatnich miesiącach administracji Busha, administracja Obamy wdrożyła w życie ustawę i dofinansowanie (oraz dodała pakiet stymulacyjny na dokładkę).

Banki otrzymały gigantyczne dofinansowanie o wartości bilionów dolarów, jednocześnie przeprowadzając konsolidację swej branży i łącząc się ze sobą. W 2008 roku wraz z upadkiem Bear Stearns, JP Morgan Chase kupił upadły bank z funduszy zorganizowanych przez Federal Reserve Bank of New York, którego przewodniczącym był w tym czasie Timothy Geithner (i który został następnie Sekretarzem Skarbu u Obamy, kierując programem pomocowym dla banków). Ponieważ JPMorganChase był największym beneficjentem zakupu Bear Stearns przez nowojorski Fed, nie ma chyba najmniejszego zbiegu okoliczności w tym, że Jamie Dimon, prezes JPMorganChase, był członkiem zarządu nowojorskiego Fedu, prywatnego banku, w którym JPMorganChase jest sam głównym udziałowcem. JPMorganChase później wchłonął Washington Mutual, jeden z największych przed kryzysem banków w kraju, Bank of America kupił bank Merrill Lynch, bank Wells Fargo kupił bank Wachovia, nastąpiło także wiele innych fuzji i przejęć. Tak więc, "zbyt duże by upaść" banki stały się jeszcze większe i bardziej niebezpieczne niż kiedykolwiek wcześniej.

Wśród wielu beneficjentów programu ratunkowego (oficjalnie zwanego Troubled Asset Relief Program - TARP), były Fannie Mae, AIG (ubezpieczenia), Freddie Mac, General Motors, Bank of America, Citigroup, JPMorgan Chase, Wells Fargo, Goldman Sachs , Morgan Stanley, i setki innych [6]. Podczas gdy Rezerwa Federalna aplikowała biliony dolarów ratunkowych w banki, wiele banków europejskich stało się również odbiorcami funduszy ratunkowych finansowanych z amerykańskich podatków, w tym Barclays, UBS, Royal Bank of Scotland i Société Générale (wśród wielu innych) [7]. Ratunek amerykańskiego giganta ubezpieczeniowego AIG przez Rezerwę Federalną był w rzeczywistości ukrytym ratowaniem banków zagranicznych, ponieważ pieniądze szły poprzez AIG do największych europejskich banków, które wystawione były na znaczące ryzyko w związku z AIG, w tym Societe Generale z Francji, UBS z Belgii, Barclays z Wielkiej Brytanii i Deutsche Bank z Niemiec [8]. W sumie wielomiliardowy ratunek AIG w 2008 roku przyniósł korzyść około 87 bankom i instytucjom finansowym, 43 z nich zagranicznym, głównie z Francji i Niemiec, ale także z Wielkiej Brytanii, Kanady, Holandii, Danii, Szwajcarii. Po stronie krajowej większość funduszy trafiło do Goldman Sachs, JPMorgan Chase i Bank of America [9].

Neil Barofsky, który był do niedawna Specjalnym Generalnym Inspektorem programu TARP - osobą odpowiedzialną za próbę nadzoru nad tajnym programem pomocowym - napisał artykuł dla New York Times dotyczącym swej rezygnacji ze stanowiska w marcu 2011, w którym stwierdził, że "zdecydowanie nie zgadza się" z opinią, że program okazał się sukcesem, mówiąc, że:

„Miliardy dolarów pieniędzy podatników pozwoliło instytucjom, które były na krawędzi upadku, nie tylko przetrwać, ale nawet się rozwijać. Banki te cieszą się teraz rekordowymi zyskami i pozornie trwałą przewagą konkurencyjną z powodu uznania ich za "zbyt duże by upaść"
. [10]

W czerwcu 2009 roku, kiedy rządy na całym świecie wdrażały pakiety stymulacyjne i pomocowe na ratowanie banków i "ratowanie" gospodarki, Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) wydał nową rundę ostrzeżeń o stanie gospodarki światowej. BIS przestrzegał w nich, że

"rządy i banki centralne nie powinny ustawać w wysiłkach na rzecz ożywienia światowego systemu bankowego, nawet jeśli opinia publiczna obraca się przeciwko nim", i że BIS ma wrażenie, że nastąpił tylko "ograniczony postęp" w przywracaniu właściwego stanu systemu bankowego. BIS kontynuuje:

„Zamiast wdrażania polityk mających na celu oczyszczenie bilansów banków, niektóre plany ratunkowe skłoniły banki do podtrzymania swych praktyk kredytowych z przeszłości, a nawet zwiększenia ilości udzielanego kredytu krajowego, co jest nieuzasadnione (...) Brak postępów grozi przedłużeniem kryzysu i opóźnieniem ożywienia, ponieważ dysfunkcjonalny system finansowy ogranicza możliwości monetarnych i fiskalnych działań w celu stymulowania gospodarki (...) Bez solidnych podstaw systemu bankowego na rynkach finansowych, środki stymulacyjne nie będą w stanie nadać gospodarce tempa, co może doprowadzić jedynie do krótkotrwałego wzrostu.”
[11]

Ponadto, BIS ostrzegał: "ulotne ożywienie może równie dobrze pogorszyć sprawy", ponieważ "dalsze wsparcie rządowe dla banków jest absolutnie konieczne, ale stanie się niepopularne, jeśli społeczeństwo zauważy, że nastąpiło ożywienie. I władze mogą rozproszyć uwagę na utrzymaniu kredytu, cen aktywów i popytu zamiast skoncentrować się na naprawie bilansów banków."

BIS stwierdził, że ​​wszystkie środki przedsięwzięte dla ożywienia światowej gospodarki pozostawiają "otwarte pytanie" czy będą one skuteczne czy nie, a konkretnie,

"w związku z tym, że większość rządów powiększa swoje deficyty próbując przez wydatki wyjść z kryzysu, muszą uważać, aby ich brak powściągliwości w tym zakresie nie zwrócił się przeciwko nim i ich nie ukąsił. " W rocznym raporcie ostrzega, "Przywrócenie porządku finansów publicznych będzie więc głównym zadaniem decydentów politycznych w nadchodzących latach." [12]

BIS dalej ostrzegł, że "istnieje ryzyko, że banki centralne będą podnosić stopy procentowe i wycofywać płynność za późno, wywołując inflację" i jak historia pokazuje, decydenci "mają tendencję do bycia spóźnionymi, zaostrzając warunki finansowe powoli ze strachu przed zrobieniem tego przedwcześnie lub zbyt silnie."

Jak Bloomberg donosi:

„Banki centralne na całym świecie obniżyły koszty pożyczania do rekordowo niskiego poziomu i pompują miliardy dolarów do systemu finansowego w celu przeciwdziałania najgorszej od II wojny światowej recesji. Podczas gdy niektórzy politycy podkreślili konieczność wycofania nadzwyczajnych środków, gdy tylko gospodarka się poprawi, Rezerwa Federalna, Bank Anglii i Europejski Bank Centralny są nadal w trakcie realizacji programu zakupu aktywów mającego na celu odblokowanie rynków kredytowych i ożywienie wzrostu.”


"Dużą i uzasadnioną troską jest to, że dramatyczne łagodzenie polityki pieniężnej, zanim będzie można je odwrócić, przełoży się na wzrost szerszych konglomeratów monetarnych i kredytowych" powiedział BIS. To będzie "prowadzić do inflacji, która karmi oczekiwania inflacyjne i może podsycić kolejne bańki cen aktywów, siejąc zarzewie pod następny finansowy koniunkturalny cykl wzrostu i upadku."
[13]

Raport BIS stwierdził, że bezprecedensowa polityka banków centralnych "może być niewystarczająca do wyprowadzenia gospodarki na ścieżkę ożywienia", podkreślając, że istnieje "znaczne ryzyko", że bodźce monetarne i fiskalne rządów doprowadzą jedynie do "tymczasowego podskoczenia wzrostu, a następnie do stagnacji przez dłuższy czas."[14]

William White, były główny ekonomista BIS, ostrzegł we wrześniu 2009 roku, że "świat nie rozwiązał problemów w sercu spowolnienia gospodarczego i najprawdopodobniej wróci w recesję" i ostrzegł również, że "rządowe działania, by pomóc gospodarce w krótkim okresie mogą zasiać nasiona pod przyszłe kryzysy." White, który dokładnie przewidział światowy kryzys finansowy w 2008 roku, stwierdził, że "prawie na pewno" zmierzamy ku recesji i "nie będzie w najmniejszym stopniu zaskoczony" gdybyśmy mieli wejść w długotrwałą stagnację. Dodał: "Jedyną rzeczą, która naprawdę by mnie zdziwiła to szybkie i trwałe wydobycie się z pozycji w jakiej jesteśmy" White, kanadyjski ekonomista, który prowadził Wydział Gospodarczy BIS od 1995 do 2008 r., "ostrzegł przed niebezpiecznymi nierównowagami w światowym systemie finansowym już w 2003 r. - i łamiąc tabu w centrum wielkich kół bankowych w tamtym czasie - odważył się kwestionować poczynania Alana Greenspana, ówczesnego prezesa Rezerwy Federalnej, w kwestii jego nieustającej polityki taniego pieniądza".

Jak raportował Financial Times w 2009 roku:

„Na całym świecie banki centralne wpompowały tysiące miliardów [tj. bilionów] dolarów nowych pieniędzy w system finansowy w ciągu ostatnich dwóch lat starając się zapobiec depresji. Tymczasem rządy podjęły podobnie ekstremalne działania, biorąc ogromne sumy długu, by wesprzeć przemysł, od banków po producentów samochodów.”

Środki te już mogą pompować bańkę cen aktywów, od akcji do towarów
- powiedział White- i istnieje pewne ryzyko, że inflacja wymknie się spod kontroli w średnim okresie czasu, jeśli banki centralne w niewłaściwym momencie [tj. zbyt późno] rozpoczną swoje "strategie wyjścia" .

Tymczasem, podstawowe problemy gospodarki światowej, takie jak niemożliwa do utrzymania nierównowaga handlowa pomiędzy USA, Europą i Azją, nie zostały rozwiązane,
powiedział.[15]

William White dalej ostrzegł, że:

"mamy teraz grupę banków, które są jeszcze większe - i bardziej niebezpieczne - niż kiedykolwiek przedtem."

Simon Johnson, były główny ekonomista MFW, ostrzegł również, że branża finansowa skutecznie przejęła kontrolę nad rządem USA i że:

"ożywienie nie nastąpi dopóki nie złamiemy oligarchii finansowej, która blokuje niezbędne reformy." [16]

W 2009 roku BIS ostrzegł, że rynek instrumentów pochodnych nadal stwarza "poważne ryzyko systemowe" dla systemu finansowego, mając łączną wartość 426 bilionów dolarów (więcej niż wartość całej światowej gospodarki) oraz, że "stosowanie instrumentów pochodnych przez fundusze hedgingowe i inne może stworzyć duże, ukryte ekspozycje [na ryzyko]."[17] W 2010, jeden z niezależnych obserwatorów oszacował rynek instrumentów pochodnych na około 700 bilionów dolarów [18]. Bank Rozrachunków Międzynarodowych szacuje wartość tego rynku w grudniu 2010 r. na 600 bilionów dolarów. [19]. W czerwcu 2011 roku BIS ostrzegł, że

"14 najlepszych na świecie dealerów instrumentów pochodnych może potrzebować dodatkowych środków pieniężnych do obsługi wzrostu rozliczeń transakcji, zwłaszcza na trudnych rynkach", podczas gdy "światowi przywódcy zgodzili się, że większość wartego 600 bilionów dolarów pozagiełdowego rynku instrumentów pochodnych musi zostać znormalizowana i rozliczona do końca 2012 roku w celu zwiększenia przejrzystości i ograniczenia ryzyka." Głównymi instytucjami, które BIS zidentyfikował jako potrzebujące więcej funduszy do obsługi swych ekspozycji na instrumenty pochodne są Bank of America-Merrill Lynch, Barclays Capital, BNP Paribas, Citi, Credit Suisse, Deutsche Bank, Goldman Sachs, HSBC, JP Morgan Chase, Morgan Stanley, RBS, Societe Generale, UBS i Wells Fargo Bank [20].

W styczniu 2011 roku, Barofsky, Specjalny Generalny Inspektor programu ratunkowego TARP, wydał raport, który ostrzegł, że w przyszłości ratunek największych banków może być "koniecznością" i że "rząd wciąż nie rozwinął obiektywnych kryteriów oceny ilości systemowego ryzyka stwarzanego przez gigantyczne spółki finansowe."[21] W wywiadzie dla NPR, Barofsky stwierdził:

„Problem polega na tym, że pojęcie "zbyt duże by upaść" - te wielkie instytucje finansowe, które były po prostu zbyt duże, aby pozwolić im pójść na dno - od ratunku w 2008 roku stały się jeszcze większe i bardziej skoncentrowane. I co tak naprawdę zniechęca to fakt, że jeśli przyjrzeć się, w jaki sposób rynek je traktuje, traktuje je tak, jakby miały uzyskać znowu dofinansowanie rządu, co niszczy dyscyplinę rynkową i naprawdę stawia nas w bardzo niebezpiecznym położeniu”
[22].

W czerwcu 2011 roku, Barofsky stwierdził w wywiadzie z Danem Ratherem, że następny kryzys może kosztować 5 bilionów dolarów i że nadchodzący kryzys jest nieunikniony. [23]

Chociaż ratunek banków kosztował już podatników amerykańskich kilka bilionów dolarów (które będą płacić za pośrednictwem zdziesiątkowania swego poziomu życia), MFW w październiku 2010 ostrzegł, że w ciągu najbliższych 24 miesięcy (do jesieni 2012 r.), globalne banki staną w obliczu kryzysu refinansowania w kwocie 4 bilionów dolarów, i że "rządy będą musiały wpompować świeży kapitał do banków - zwłaszcza w Hiszpanii, Niemczech i USA - a także wesprzeć swoje struktury finansowania poprzez rozszerzenie pomocy w nagłych wypadkach." Globalny Raport Stabilności Finansowej MFW stwierdził, że "światowy system finansowy jest nadal w okresie niepewności i pozostaje piętą achillesową ożywienia gospodarczego". Jest to szczególnie istotne biorąc pod uwagę, że długi, które banki musiały odpisać pomiędzy 2007 a 2010 wynosiły 2,2 biliony dolarów i ten benchmark nawet nie został osiągnięty. Tak więc, z niemal dwukrotnie większą kwotą do odpisania w jeszcze krótszym czasie, wydaje się nieuniknione, że banki będą potrzebowały masowego dofinansowania ponieważ "prawie 4 bilionów dolarów długu bankowego będzie musiało zostać spłacone w ciągu najbliższych 24 miesięcy". Co więcej, MFW ostrzegł:

"Planowane strategie wyjścia z niekonwencjonalnej pomocy pieniężnej i finansowej, mogą zostać opóźnione, dopóki sytuacja nie będzie bardziej pewna, zwłaszcza w Europie (...) Z nadal trudną sytuacją, niektóre z pomocy publicznych, które zostały przekazane bankom w ostatnich latach będą musiały być kontynuowane."
[24]

Innymi słowy, "strategie wyjścia", czyli ostre drakońskie środki oszczędnościowe, mogą wymagać opóźnienia, aby dać wystarczająco dużo czasu na przeprowadzenie akcji ratowania dużych banków. Podsumowując, zorganizowanie wartego biliony dolarów ratunku dużych instytucji finansowych, które spowodowało ogromny światowy kryzys, jest trudne do zrobienia w tym samym czasie, co karanie całego społeczeństwa przez niszczenie jego poziomu życia i ogólnego zubażania w celu spłacenia długu zaciągniętego przez rząd (który poprzez ratunek banków "kupuje" złe długi banków i rachunek za ich spłacenie wręcza podatnikom).

Zatem, choć wielu twierdzi, że banki potrzebują kolejnego dofinansowania, należy poddać w wątpliwość, czy w ogóle pierwsze dofinansowanie było konieczne, ponieważ zwyczajnie pozwoliło bankom stać się jeszcze większymi, pozwoliło im podejmować większe ryzyko, a przede wszystkim uzyskać gwarancje rządowe przyszłego ratowania (nie wspominając o masowym oszustwie i niezgodności z prawem, które miało miejsce w ramach mechanizmu ratunkowego). Jednak kilku czołowych ekonomistów i ekspertów finansowych zwróciło uwagę, że to właśnie "zbyt duże by upaść" banki są w rzeczywistości największym zagrożeniem dla gospodarki i że są one dokładniej rzecz biorąc "zbyt duże by istnieć", tłumacząc, że ożywienie nie nastąpi, dopóki nie zostaną one rozbite. Laureat Nagrody Nobla, ekonomista i były główny ekonomista Banku Światowego, Joseph Stiglitz, wraz z byłym główny ekonomistą MFW, Simonem Johnsonem, ostrzegli Kongres USA, że wspieranie banków przez rząd uniemożliwia nastąpienie ożywienia. Nawet prezes Banku Rezerwy Federalnej w Kansas stwierdził, że "decydenci muszą pozwolić firmom będącym w kłopotach bankrutować, a nie wspierać je." [25]

Prawdziwym celem programów ratunkowych było niedopuszczenie największych banków świata (banków, które są niewypłacalne - nie mają funduszy na spłatę długów) do upadnięcia pod ciężarem własnej pychy i zasadniczo przeprowadzenie największego w dziejach ludzkości transferu bogactwa od największych państw (podatników) do banków i ich akcjonariuszy. Rzeczywisty koszt akcji ratunkowych, daleki od piania MFW o kilku bilionach dolarów, wyniósł dziesiątki bilionów. Sama tylko Rezerwa Federalna dofinansowała sektor finansowy kwotą ponad 9 bilionów dolarów, z czego 2 biliony dolarów poszło do Merrill-Lynch (które zostało następnie przejęte przez Bank of America), 2 biliony dolarów poszło do Morgan Stanley, 2 biliony dolarów do Citigroup i niespełna po 1 bilionie dolarów dla Bear Stearns (które zostało przejęte przez JPMorgan Chase), Bank of America i Goldman Sachs. Dane te zostały ujawnione przez Rezerwę Federalną i obejmują 21.000 transakcji w okresie od grudnia 2007 do lipca 2010 r. [26]

Rezerwa Federalna podjęła także ogromne dofinansowanie zagranicznych banków centralnych. Podczas kryzysu finansowego, Fed ustanowił program pożyczek wysyłając amerykańskie dolary za granicę przez Europejski Bank Centralny, Bank Anglii i Szwajcarski Bank Narodowy (między innymi), a "banki centralne, z kolei pożyczyły te dolary bankom w swoich krajach, w związku z potrzebą finansowania."[27] Ogólny ratunek, w tym ten nie podjęty w szczególności przez Fed, a przeprowadzony przez rząd, osiągnął sumę około 19 bilionów dolarów, z czego 17,5 biliona dolarów poszło na Wall Street [28]. Nic dziwnego zatem, biorąc to pod uwagę, że Neil Barofsky ostrzegł w lipcu 2009 r., że dofinansowanie może kosztować podatników 23,7 biliona dolarów. [29]


Andrew Gavin Marshall

Global Research
Ampedstatus.com

Tłumaczenie: davidoski

free counters